- Wiedzieliśmy o tym, że będzie to dla nas trudne spotkanie. Trzy dni temu graliśmy bardzo ciężki mecz w Szczecinie, gdzie wynik decydował się również do ostatnich sekund. Dodatkowo wypadł nam Michał Chyliński i mieliśmy zawężoną rotację. Udało się jednak przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść - powiedział Leończyk. Mecz z zespołem MKS-u był bardzo wyrównany. Prowadzenie zmieniało się kilka razy, a nawet w czwartej kwarcie goście mieli kilka punktów przewagi. - Uciekli nam bodaj na sześć "oczek" w ostatniej kwarcie. Wtedy trafiliśmy jakąś "trójkę", cała hala wstała i ryknęła, dając nam ogromne wsparcie. To był moment, w którym udało nam się wrócić do gry, osiągnąć niewielką przewagę, którą obroniliśmy w koszykarskich szachach w samej końcówce. Byliśmy w nich lepsi. Kibice dają nam niesamowite wsparcie - podkreślił Leończyk. Najskuteczniejszy na parkiecie w meczu z MKS-em był Josip Sobin, który zdobył 28 punktów. - Dwóch naszych podstawowych strzelców, czyli Michał Chyliński i Tyler Haws jest nieobecnych, więc musimy te punkty rozkładać inaczej. Josip dzisiaj zagrał fenomenalnie, na świetnej skuteczności, a w Szczecinie go praktycznie nie było. To pokazuje, że jesteśmy silną drużyną, świetnie zgraną i przygotowaną na kilka wariantów ofensywnych. Jak nie idzie w danym meczu jednemu, to ciężar gry przejmuje na siebie inny zawodnik. Dziś lepiej wykonywaliśmy też od rywali rzuty osobiste, co było niezwykle istotne - powiedział po meczu rozgrywający Anwilu Kamil Łączyński. Kreator gry włocławian w tym sezonie podkreślił, że zespół ma obecnie więcej opcji w ataku niż w poprzednich rozgrywkach. - Potrafimy też zagrać niezwykle agresywnie w obronie. Od dawna nie gramy też w pełnym składzie, bo co chwilę ktoś wypada. Mam nadzieję, że w najważniejszym momencie sezonu, w fazie play off, w końcu wszyscy będą zdrowi i pokażemy, na co nas stać. Wtedy otwiera się bardzo wiele opcji w ofensywie, bo mamy zawodników grających świetnie przodem i tyłem do kosza. Możemy powalczyć o wiele - dodał rozgrywający. W tym sezonie Łączyński odgrywa bardzo ważną rolę w zespole prowadzonym przez trenera Igora Miliczicia. - Czuję się dobrze. Mam zaufanie ze strony trenerów. Czasami jest tak, że większość rzutów wpada, a czasami tak jak dzisiaj, gdy zdobywam cztery punkty. Starałem się grać pod kosz i całkiem nieźle to wychodziło. Cały sezon uważam za udany, chociaż ponieśliśmy już sześć porażek. To trochę za dużo. Trzeba gonić pierwsze dwa miejsca. Cieszę się, że gram dużo, ale nie osiadam na laurach, bo jest nad czym pracować i daleko mi do ideału - dodał Łączyński. W ćwierćfinale turnieju finałowego Pucharu Polski dojdzie do rewanżu za pojedynek we Włocławku. Anwil zmierzy się z MKS-em ponownie 17 lutego w Warszawie. - Do Warszawy jedziemy po to, żeby zdobyć Puchar Polski. Chcemy zostać tam do niedzieli, awansować do finału i wygrać ten mecz. To prestiżowe rozgrywki i warto zwycięstwo w nich mieć w swoim CV. Ja jeszcze nie mam, więc może uda się to zmienić. Wiem, że nasi kibice kupili sporo biletów na te rozgrywki. Nie dziwi mnie to, bo jeżdżą za nami po całej Polsce. To super, że będziemy mieli ich wsparcie w Warszawie - podkreślił Leończyk. Wcześniej zespół z Włocławka czeka jeszcze wyjazdowy mecz ekstraklasy w Krośnie, gdzie Anwil zmierzy się z Miastem Szkła. Anwil Włocławek - MKS Dąbrowa Górnicza 73:70 (16:22, 21:12, 17:20, 19:16) Anwil: Josip Sobin 28, Nemanja Jaramaz 17, Paweł Leończyk 8, Toney McCray 7, James Washington 6, Kamil Łączyński 4, Fiodor Dmitriew 3, Kacper Młynarski 0, Rafał Komenda 0. MKS: Byron Wesley 15, Bartłomiej Wołoszyn 13, Jeremiah Wilson 10, Kerron Johnson 9, Jakub Parzeński 8, Piotr Pamuła 7, Witalij Kowalenko 7, Maciej Kucharek 1, Przemysław Szymański 0. PGE Turów Zgorzelec - King Szczecin 88:75 (26:16, 24:20, 16:18, 22:21) PGE Turów: Michał Michalak 14, Denis Ikovlev 14, Mateusz Kostrzewski 14, Uros Nikolic 11, Kirk Archibeque 10, David Jackson 10, Bartosz Bochno 7, Michał Gospodarek 6, Andrew Ryan 0; King: Russell Robinson 16, Paweł Kikowski 13, Marcin Dutkiewicz 11, Szymon Łukasiak 10, Taylor Brown 9, Zach Robbins 6, Michał Nowakowski 4, Jakub Garbacz 3, Maciej Majcherek 3, Craig Sword 0, Robert Skibniewski 0. TBV Start Lublin - Miasto Szkła Krosno 68:63 (22:25, 15:19, 10:14, 21:5) TBV Start: Doug Wiggins 13, Paweł Kowalski 12, Stefan Balmazović 12, Jakub Dłoniak 10, Nick Covington 8, Nick Kellogg 6, Łukasz Bonarek 5, Jarosław Trojan 2, Bartosz Ciechociński 0, Mateusz Dziemba 0. Miasto Szkła: Kareem Maddox 21, Szymon Rduch 10, Dino Pita 8, Chris Czerapowicz 7, Royce Woolridge 4, Jakub Dłuski 4, Dariusz Wyka 3, Seid Hajrić 2, Dariusz Oczkowicz 2, Dawid Bręk 2.