Podopieczne Romana Skrzecza nadal pozostają niepokonane w rozgrywkach ligowych. Rewelację sezonu - zespół Dudy PWSZ Leszno - ograły w trzech meczach. - Dobrą drużynę poznaje się po tym, że wygrywa, mimo problemów - powiedział po ostatnim spotkaniu trener Skrzecz, który chce poprawić nieco grę gdynianek przed startem finału. Bliskie czwartego z rzędu spotkania w walce o najwyższe laury na krajowym podwórku z Lotosem PKO BP są koszykarki Wisły Can-Pack. Krakowianki pewnie pokonały w dwóch pierwszych spotkaniach KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski i do awansu do finału potrzebują już tylko jednej wygranej na parkiecie rywalek (sobota godz. 15.15, ew. niedziela 11.15). - Czy czujemy się już jedną nogą w finale? Nie, bo gra toczy się do trzech wygranych. Jak wygramy po raz trzeci, to powiem, że awansowaliśmy - asekuruje się trener wiślaczek, Wojciech Downar-Zapolski. - Nikogo nie można lekceważyć, przecież może nam się przytrafić gorszy mecz, a gorzowianki u siebie z pewnością zagrają z jeszcze większą determinacją - dodaje. W awans krakowianek nie wątpi za to...szkoleniowiec zespołu z Gorzowa. - Pierwsze dwa mecze były dobrą lekcją dla nas i dla działaczy. Żeby grać o złoto trzeba dysponować innym budżetem i nieco innym składem. Razem z Lesznem mamy podobne zespoły. Na ten moment możemy jedynie starać się kąsać po łydkach faworytki, zwłaszcza we własnej hali - zwraca uwagę trener Dariusz Maciejewski. Marzeniem gorzowskiej ekipy jest zakończenie rozgrywek na podium. - Co roku chcemy zajmować wyższe miejsce - mówi Maciejewski, którego zespół przed trzema laty (jako beniaminek) zajął ósmą lokatę, rok później był piąty, a w ubiegłym sezonie otarł się o "pudło" przegrywając walkę o brąz z CCC Polkowice. - Z postawy zespołu w tym sezonie jestem bardzo zadowolony; awans do 1/8 Pucharu FIBA, trzecie miejsce w lidze na koniec rundy zasadniczej. Brąz byłby na miarę możliwości - uważa szkoleniowiec.