Podopieczne Marosza Kovaczika, po dwóch meczach w Krakowie z Wisłą CanPack, prowadzą w rywalizacji do trzech wygranych 2-0 Niedzielny mecz miał bardzo podobny przebieg do sobotniego. Praktycznie cały czas prowadziło CCC, w trzeciej kwarcie nawet 13 punktami, ale szaleńcza pogoń krakowianek sprawiła, że końcówka była bardzo emocjonująca. Jeszcze na pięć sekund przed końcem Leonor Rodriguez mogła doprowadzić do dogrywki, lecz spudłowała rzut trzypunktowy. Ostatecznie polkowiczanki wygrały 63:59. - Jadąc do Krakowa obiecałyśmy sobie, że przywieziemy stąd przynajmniej jedno zwycięstwo. Udało nam się wygrać już w sobotę i to nas poniosło także w dzisiejszym spotkaniu. Cieszymy się bardzo. Prowadzimy 2-0, ale to jeszcze nic pewnego. Potrzebujemy jeszcze jednej wygranej, aby awansować. Wisła na pewno nie złoży broni. W środę czeka nas ciężki bój. Nie ukrywam jednak, że bardzo chciałybyśmy już wtedy zakończyć tę serię - powiedziała Leciejewska, która zdobyła osiem punktów, ale cztery z nich w kluczowym momencie meczu, gdy krakowianki objęły jedyne w czwartej kwarcie prowadzenie 55:54. - Trzeba pochwalić Wisłę, bo prowadziłyśmy przez cały mecz, ale one zdołały nas dogonić. Spotkanie mogło podobać się kibicom, bo emocji nie brakowało i do końca nie wiadomo było, kto wygra. To my jednak zachowałyśmy więcej zimnej krwi i dzięki temu odnieśliśmy zwycięstwo - oceniła Leciejewska. Zupełnie odmienne nastroje panowały w krakowskiej ekipie. Trener Krzysztof Szewczyk nie ukrywał, że Wisła znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, ale zapowiada walkę do końca. - Jedziemy do Polkowic po zwycięstwo, aby przedłużyć nasze nadzieje. O porażce znowu przesądziły detale. Głupia strata, brak zastawienia. Byliśmy blisko, ale zawsze nam czegoś zabrakło, tych małych rzeczy. Jutro odpoczywamy, we wtorek spotykamy się i postaramy coś tam jeszcze w naszej grze usprawnić. Te mecze były bardzo wyrównane, przy odrobinie szczęścia mogło być przecież 2-0 dla nas" - ocenił trener Szewczyk. Spokój zachowuje także trener CCC Kovacik. "Ten niedzielny mecz był bardziej wymagający niż sobotni. Przed nami ostatni krok, który bywa najtrudniejszy - zauważył. Środowe spotkanie w Polkowicach rozpocznie się w środę o godzinie 18. Wisła CanPack Kraków - CCC Polkowice 59:63 (13:15, 14:15, 13:17, 19:16) Wisła CanPack: Maurita Reid 16, Giedre Labuckiene 10, Lnor Rodriguez 9, Cheyenne Parker 9, Tamara Radoczaj 8, Sonja Greinacher 4, Katarzyna Suknarowska-Kaczor 3, Magdalena Ziętara 0, Kaudia Nieźwiedźka 0. CCC: Temitope Fagbenie 14, Alysha Clark 12, Weronika Gajda 12, Magdalena Leciejewska 8, Miljana Bojović 7, Angelika Stankiewicz 6, Artemis Spanou 4, Antonija Sandrić 0, Karolina Puss 0. Stan rywalizacji play-off (do trzech zwycięstw): 2-0 dla CCC. Następny mecz w w środę w Polkowicach.Koszykarki Artego Bydgoszcz po raz drugi w półfinale przegrały przed własną publicznością z broniącą tytułu mistrzyń Polski Ślęzą Wrocław. Szkoleniowiec przyjezdnych Arkadiusz Rusin pogratulował po meczu podopiecznym determinacji i dobrej defensywy w czwartej kwarcie. Pierwsze dwa spotkania półfinałowej pary Artego Bydgoszcz - Ślęza Wrocław wyraźnie wskazały, iż bliższy awansu do walki o złoto jest zespół z Dolnego Śląska. Oba były bardzo zacięte, ale końcówki należały do wrocławianek. W sobotę do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka, niedzielna potyczka miała bliźniaczy przebieg. Pierwszą kwartę po dobrej grze w obronie na swoją korzyść zaliczyły bydgoszczanki 22:17. Później nieco więcej nerwowości w grze i niecelne rzuty sprawiły, że wrocławianki odrobiły straty i na niecałe dwie i pół minuty przed przerwą wyszły na chwilę na jednopunktowe prowadzenie 29:28. Artego zachowało jednak zimną krew; w ważnym momencie "trójkę" z trudnej pozycji trafiła Elżbieta Międzik i do szatni bydgoszczanki schodziły prowadząc 37:31. Zawodniczki Tomasza Herkta zawdzięczały to większej liczbie trawień z dystansu oraz nieznacznie lepszej grze na tablicy w obronie. Uważna gra na własnej części boiska oraz dwie trójki Agnieszki Szott-Hejmej po zmianie stron, dały gospodyniom nieco większą przewagę. Mimo ostrej walki o każdą piłkę podopiecznych Rusina, Artego utrzymywało przewagę. Jednak ostatnie dziesięć minut zdecydowanie lepiej rozpoczęły mistrzynie Polski. Niespełna trzy minuty wystarczyły by w ostatniej kwarcie doprowadziły do remisu i wszystko zaczęło się od nowa. Przyjezdne trafiły za sprawą Marissy Kastanek "trójkę", a niecelne rzuty Szott-Hejmej i Deneshy Stallworth spowodowały, że na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Ślęza objęła prowadzenie 58:55. W samej końcówce trzy razy z linii rzutów osobistych przestrzeliła Jennifer O`Neil, do tego bydgoszczanki popełniły błąd rozegrania w jednej z ostatnich akcji, a to spowodowało, że po raz drugi w półfinale lepsze okazały się koszykarki Ślęzy Wrocław, zwyciężając 61:57. - Ciężko grało nam się przez całe spotkanie, szczególnie na początku trzeciej kwarty, kiedy Artego odjechało po dwóch trójkach Agnieszki Szott-Hejmej i był problem, żeby się zebrać. Gratuluję dziewczynom przede wszystkim determinacji i dobrej defensywy w czwartej kwarcie, co przyniosło nam sukces. Dziś nadrabiały determinacją to, co nie wychodziło nam w ataku. Nie możemy jednak zapomnieć, że jest to seria spotkań, w której trzeba zwyciężyć trzy razy. Mamy dwa, ale szybko o tym zapominamy i szykujemy się na kolejną walkę - powiedział Rusin. Wyraźnie niezadowolony z dwóch przegranych spotkań, ale szczególnie z końcówki tego drugiego był szkoleniowiec Artego. - Przegraliśmy zdecydowanie deskę 40 do 24, przy czym mieliśmy tylko jedną zbiórkę w ataku przy 14 przeciwnika. To i tak cud, że przy takiej liczbie straciliśmy tylko dwa punkty z ponowienia. Trzy bardzo wyrównane kwarty, ale niestety w czwartej, jeśli rzuca się tylko siedem punktów przy siedemnastu rywala, to trudno myśleć o wygraniu meczu. - Kuriozum absolutnym były jednak - na 50 sekund przed końcem, gdy Ślęza prowadziła 60:57 - trzy niecelne rzuty osobiste Jennifer O`Neil. Trudno jest myśleć o dobrym wyniku, gdy nasza główna opcja w ataku przestrzeli trzy rzuty osobiste. - Przegrane w obu meczach satysfakcji nam nie przynoszą, gdyż minimum dla nas było wygrać jedno spotkanie. Jest to jednak już przeszłość, musimy teraz to wszystko przetrawić, jedziemy do Wrocławia i będziemy walczyć dalej. Jeżeli uda nam się mentalnie przywrócić zespół do życia, to być może będą to wyrównane spotkania. Nie jest to jeszcze przegrana konfrontacja, ale z pewnością dwie wygrane Ślęzy u nas powodują, że zespół ten jest w zdecydowanie bardziej komfortowej sytuacji - powiedział Tomasz Herkt. Trzecie spotkanie we Wrocławiu zaplanowano na najbliższą środę. Jeżeli wygra Artego oba zespoły spotkają się na tym samym boisku w czwartek. Początek obu meczów o godz. 19. Artego Bydgoszcz - 1KS Ślęza Wrocław 57:61 (22:17, 15:14, 13:13, 7:17) Artego: Agnieszka Szott-Hejmej 17, Denesha Stallworth 15, Julie McBride 10, Jennifer O`Neill 6, Elżbieta Międzik 5, Dragana Stanković 2, Karolina Poboży 2, Julia Adamowicz 0, Justyna Żurowska-Cegielska 0. 1KS Ślęza: Sharnee Zoll-Norman 14, Tijana Ajduković 14, Karina Szybała 13, Agnieszka Kaczmarczyk 7, Kourtney Treffers 6, Elina Dikeoulakou 4, Marissa Kastanek 3, Klaudia Sosnowska 0, Tania Perez 0. Stan rywalizacji play-off (do trzech zwycięstw) 2-0 dla Ślęzy. Następny mecz w środę we Wrocławiu.