Rzadko kiedy ligowy debiutant wpada do ligi z takim impetem i robi tak dobre wrażenie na reszcie stawki. Zespół zgłoszono do europejskich pucharów, zebrano mieszankę uznanych zawodniczek (m.in. Nikita Bell, Magdalena Skorek, Hollie Merideth), postawiono także na promocję klubu i otwarcie na kontakt z kibicami i mediami. - Dla nas takie działania są normą. Im więcej klubów to zrozumie, tym większe korzyści będą dla całej dyscypliny - podkreśla prezes Adam Greczyło. Greczyło jest przedstawicielem młodego pokolenia działaczy; obeznany w marketingu, otwarty na nowe wyzwania, ale i twardo stąpający po ziemii. Na przeciwnym biegunie są otoczeni pseudodoradcami, lub co gorze wszystkowiedzący prezesi. - Są działacze, którzy boją się włączyć komputer. Wiele klubów biegle nie posługuje się mailem, kuleją strony internetowe. Starzy nie dopuszczają młodych do głosu - wylicza. Tymczasem w profesjonalnej koszykówce jest jak w polityce. - Przy okazji kampanii wyborczych partie korzystają z pomocy doradców, którzy budują ich wizerunek - mówi sternik klubu z Rybnika. W jego klubie jest podobnie. Wszelkie działania oparte są o przemyślaną strategię, a marketingowcy pracują nad pozytywnym wizerunkiem klubu i odpowiednim nagłośnieniu w mediach, co pozwoli zwrócić uwagę sponsorów. W Rybniku - chociaż organizacyjnie i marketingowo klub plasuje się w ścisłej czołówcę ligi - twardo stąpają po ziemii przed nadchodzącym sezonem. Celem jest awans do najlepszej ósemki rozgrywek i zaaklimatyzowanie się na parkietach Ford Germaz Ekstraklasy. W kolejnych latach zespół ma się jednak włączyć do walki o najwyższe cele. - Zakładamy, aby w ciągu 3-4 lat włączyć się do walki o medal. To czy nam się powiedzie będzie uzależnione od finansów. Marketingowo i organizacyjnie będziemy gotowi - przyznaje prezes Greczyło.