Początek należał do Ślęzy, która po trafieniu Zuzanny Sklepowicz prowadziła 16:12. W końcówce tej części spotkania Tijana Ajdukovic była faulowana przy skutecznym rzucie, chwilę później wykorzystała wolny i wrocławianki schodziły na krótką przerwę wygrywając 21:16. Mistrzynie Polski utrzymywały prowadzenie (29:24), ale od tego stanu przez ponad trzy minuty żadna z ekip nie potrafiła trafić do kosza. Przełamała się w końcu Temitope Fagbenle i polkowiczanki zaczęły już punktować regularnie, a ekipa gości nadal była nieskuteczna. Nie przełamała się już do końca tej kwarty i po połowie meczu CCC prowadziło 38:29. Ślęza zdobyła punkty dopiero, kiedy zegar wskazywał niewiele ponad siedem minut do końca trzeciej kwarty i było wówczas 40:32 dla polkowiczanek. Wrocławianki rzuciły się w pogoń i w końcu doprowadziły do remisu 50:50, ale ostatnie akcje tej części meczu należały do CCC, które odskoczyło na cztery +oczka+ (54:50). Dramatycznej końcówki w Polkowicach jednak nie było. Przy stanie 54:52 miejscowe zdobyły siedem punktów, a Ślęza odpowiedziała tylko jednym celnym rzutem wolnym Tani Perez Torres i zrobiło się 61:53. CCC kontrolowało wydarzenia na boisku i nie dało już sobie wydrzeć wygranej. Mimo porażki trener Ślęzy Arkadiusz Rusin nie krytykował swojego zespołu. "Zasłużone zwycięstwo Polkowic, ale ja też jestem zadowolony, bo nasza gra wyglądała zdecydowanie lepiej niż niedawno w Toruniu. Były dzisiaj walka, dużo chęci i realizacja przedmeczowych założeń. Zakładaliśmy, że możemy tutaj wygrać, nawet wobec rozmaitych problemów personalnych i braku Marissy Kastanek, naszej najlepszej strzelczyni. Nie może jednak być tak, że całą grę pełne 40 minut ciągnie Sharnee Zoll i jak prosi o pomoc innej zawodniczki, to ona gra na poziomie przedszkola" - powiedział Rusin. Poza wspomnianą Kastanek w ekipie z Wrocławia zabrakło także Eliny Dikeoulakou, pozyskanej kilka dni temu właśnie z CCC. Taki był właśnie jeden z warunków rozwiązania umowy Łotyszki z klubem z Polkowic. Zadowolenia z postawy swojego zespół nie krył natomiast szkoleniowiec CCC Marosz Kovaczik, który po raz drugi poprowadził drużynę po powrocie na ławkę trenerską Polkowic. "To nie był dla nas łatwy mecz i jestem zadowolony, że zespół sobie radzi dobrze w tym trudnym dla nas okresie. Pokazaliśmy dobrą defensywę, ale musimy pracować nad tym, aby nie było takiego falowania w naszej grze. Pierwsza połowa była zupełnie inna niż druga. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach już się to nie będzie powtarzało. Z drugiej strony wiem, że to dopiero początek naszej drogi i nie wszystko może jeszcze funkcjonować. Ślęzie gratuluję ambitnej postawy i walki do końca" - analizował Kovaczik.