Ogranie przez potentata krajowego podwórka ambitnych uczennic z Łomianek 103:58 nikogo zdrowego na umyśle na kolana rzucać nie powinno. I nie rzuca. Ale noty za styl Wojciechowi Downar-Zapolskiemu za któryś już debiut przy Reymonta trzeba wystawić pozytywne. Dlaczego? 1. Bo chociaż zmienniczki wpuścił na parkiet nie z własnej woli (w czasie meczu Marta Fernadez i Kara Braxton załatwiały sprawy osobiste, Candice Dupree bawiła w Nowym Orleanie, a Anna Wielebnowska próbowała ugasić zapalone oskrzela), to po spotkaniu przyznał, że z rotacji składem chce uczynić normę, a nie świąteczny wyjątek. - Przede wszystkim chcę wykorzystać potencjał drzemiący w tym zespole i skorzystać z możliwości każdej zawodniczki - zapewnił po meczu Downar-Zapolski. To swego rodzaju nowość bo jego poprzednik o trudniejszym rywalu zwykł mawiać "zbilansowany na pozycjach", a sam nie korzystał z potencjału wiślackiej ławki. 2. Bo na pomeczowej konferencji prasowej nie padło ani jedno słowo o braku przygotowań do sezonu i braku czasu treningowego (stały punkt programu za czasów Herkta). Wręcz przeciwnie, trener jest przekonany, że czas pozostały do startu fazy play-off i turnieju finałowego o Puchar Polski jest wystarczający, aby dobrze przygotować zespół do walki o mistrzostwo Polski. 3. Bo otwarcie mówi o tym, że atmosferę w krakowskiej szatni trzeba odświeżyć. I nie chodzi tu wcale o wietrzenie sali, czy jej renowację, a odbudowanie morale zespołu. Jak tego dokona? Nie wiadomo, mówi jednak, że ma swoje sposoby, a kilka z nich już zastosował. To piekielnie trudne zadanie ale poprzedni rok pokazał, że wykonalne. Tyle, że wtedy zespół w garść wzięły same zawodniczki z Anną DeForge na czele, a nie Elmedin Omanić, który przegrał starcie z Amerykanką o przywództwo w drużynie po przegranym meczu z TEO Wilno w Eurolidze. 4. Bo trener zdaje sobie sprawę z konsekwencji drugiego miejsca na koniec rundy zasadniczej. Tomasz Herkt mówił, że porażki w lidze będzie można odrobić w play-off, bo przy wyrównanym poziomie Wisły i Lotosu krakowianki mogą triumfować w Gdyni, Wojciech Downar-Zapolski przypomina natomiast o pracy, którą musi wykonać z zespołem, aby wiślaczki były gotowe sprostać temu zadaniu. Za Wojciechem Downar-Zapolskim pierwsze dni na stanowisku pierwszego trenera Wisły Can-Pack. Wiadomo, że szkoleniowiec pozostanie na wiślackiej ławce do zakończenia rozgrywek. Prezes Ludwik Miętta-Mikołajewicz mówi nawet, że kolejna przygoda trenera z "Białą Gwiazdą" może potrwać dłużej, ale to - rzecz oczywista - będzie uzależnione od wyników zespołu. Terminarz daje trenerowi kilka tygodni na (w miarę spokojną) pracę z zespołem. Na weryfikację przyjdzie poczekać do marca, do ligowego, a także - według oczekiwań - pucharowego starcia z Lotosem.