Holdsclaw, która w ubiegłym sezonie poprowadziła Wisłę do zwycięstwa nad Lotosem w finale, zdobyła dla gdynianek 22 punkty, do których dołożyła 8 zbiórek i 5 asyst. - Wiedziałyśmy, że czeka nas bardzo trudny mecz. W pierwszym spotkaniu wygrałyśmy ponad 20 punktami, dążyłyśmy do tego, by ponownie wygrać, ale rywalki chciały się odegrać we własnej hali - powiedziała po spotkaniu Amerykanka. Co jej zdaniem zadecydowało o zwycięstwie Lotosu? - Kluczem było to, że nie przestawałyśmy walczyć. Po pierwszej połowie, kiedy przegrywałyśmy, młodsze zawodniczki były nieco przygnębione, siedziały w szatni ze spuszczonymi głowami. Powiedziałam im, że nie mogą się przejmować, tylko dalej walczyć z całych sił - podkreśliła Holdsclaw bardzo podbudowana postawą swojej drużyny. - Oczywiście cieszy wygrana, ale największym optymizmem napawa mnie charakter naszego zespołu. Młode zawodniczki sprostały w sobotę zadaniu. Pewnie, że można mówić, że wygraną zawdzięczamy Dominique Canty, mnie czy Annie Breitreiner, ale koszykówka jest grą zespołową. Cały zespół stanął na wysokości zadania - cieszyła się liderka wicemistrzyń Polski.