Kluczowa dla wyniku spotkania była trzecia kwarta, którą zespół prowadzony przez trenera Stefana Svitka wygrał 21:9. Finał zaczął się od drobnych kłopotów organizacyjnych. Widzowie i zawodniczki zgromadzeni w konińskiej hali "Rondo" nie mogli się doczekać hymnu państwowego. Z pomocą przyszła kilkunastoosobowa grupa kibiców z Polkowic, która a capella zaintonowała Mazurka Dąbrowskiego. Kolejne niedociągnięcia towarzyszyły już tylko koszykarkom obu drużyn, które na początku grały dość nerwowo. Sporo było strat z obu stron i niecelnych rzutów. Żadnej z ekip nie udało się uzyskać znaczącej przewagi - wynik najczęściej oscylował wokół remisu. Lepsze widowisko obejrzeli kibice w drugiej kwarcie. Znakomicie w zespole CCC poczynała sobie Magdalena Leciejewska, która momentami bezkarnie spod kosza seryjnie zdobywała punkty. Inna sprawa, że wiślaczki najwyraźniej nie wiedziały, która z nich ma pilnować Leciejewską, która po 20 minutach gry miała już na koncie 18 "oczek". Przewaga polkowiczanek urosła do siedmiu punktów (25:18), ale szybko na wydarzenia na boisku reagował szkoleniowiec krakowskiego zespołu Stefan Svitek. Koszykarki "Białej Gwiazdy" agresywnie zaczęły grać w defensywie i jeszcze przed przerwą wyrównały stan spotkania - 33:33. Po zmianie stron od mocnego uderzenia rozpoczęła Wisła, która za sprawą Amerykanki Jantel Lavender objęła prowadzenie 41:35. Po "trójce" Allie Quigley i trafieniu z półdystansu Lavender było już 50:40. 10-punktowe prowadzenie pozwoliło krakowiankom na spokojniejszą grę, a drużyna CCC z każdą minutą "gasła" w oczach. Podopieczne Jacka Winnickiego nie miały pomysłu na rozmontowanie dobrze spisującej się obrony rywala, a próby niwelowania strat rzutami zza linii 6,75 m kończyły się niepowodzeniem. Wydawało się, że losy pojedynku są już przesądzone, gdy przy stanie 65:58 i na minutę przed końcem sędziowie odgwizdali niesportowe przewinienie Quigley. Dwa rzuty wolne wykorzystała Teja Oblak, a po chwili spod kosza trafiła Agnieszka Majewska i przewaga wiślaczek stopniała do trzech punktów 65:62. Zryw CCC okazał się jednak spóźniony, choć pół tysiąca kibiców przeżyło do ostatniej sekundy sporo emocji. MVP finałowego spotkania została Lavender. Po meczu finałowym powiedzieli: Jacek Winnicki (trener CCC): - Pewne pretensje możemy mieć trochę do siebie za pierwszą połowę, gdyż mieliśmy szansę wypracować sobie przewagę, ale pozwoliliśmy wrócić Wiśle do gry. A o samej porażce na pewno zadecydowała trzecia kwarta. Po przerwie nie mieliśmy pomysłu na robicie defensywy rywala, straciliśmy rytm, a Wisła go chwyciła. Wywalczyła wyraźną przewagę, a z tak klasowym rywalem trudno to odrobić, choć w samej końcówce mieliśmy jeszcze szansę na odwrócenie losów spotkania. Puchar przechodzi do historii, przed nami kolejne ważne mecze. Stefan Svitek (trener Wisły Can-Pack): - To było trudne dla nas spotkanie. Przez pierwsze 20 minut praktycznie cały czas goniliśmy rywala, ale na szczęście jeszcze przed przerwą udało nam się doprowadzić do remisu. W przerwie apelowałem do dziewczyn przede wszystkim o koncentrację i dobrą grę w obronie. Udało nam się +odskoczyć+ na samym początku. Tak jak w pierwszej połowie z trudem przychodziło nam zdobywanie punktów, tak po przerwie było już znacznie łatwiej. Był to dobry mecz, na wysokim poziomie z obu stron. Justyna Żurowska (skrzydłowa Wisły Can-Pack): - Po przerwie wyszłyśmy z szatni nastawione na mocną, agresywną obronę i ona przyniosła rezultat. Do tego dołożyłyśmy punkty w ataku, zresztą ten atak był naszą mocną stroną w całym meczu. Polkowiczanki zwykle nie pozwalają rzucić sobie więcej niż 50 punktów. W końcówce niepotrzebnie było tak nerwowo, ale z drugiej strony dla kibiców była to atrakcja, bo pewnie na dłużej zapamiętają ten finałowy mecz. Cieszymy się ze zdobycia pucharu, ale nie traktowałyśmy to jak rewanż za poprzedni rok. To jest zupełnie nowy sezon, nowe rozdanie, a drużyny grają już w innych składach. Magdalena Leciejewska (skrzydłowa CCC Polkowice): - Trener przestrzegał nas, że Wisła ma zawsze bardzo dobrą trzecią kwartę. I niestety, zabrakło nam konsekwencji. Wisła wyszła na nas bardzo agresywną obroną, wykorzystała dwa szybkie ataki i uzyskała większą przewagę. Dzięki czemu łatwiej im się wówczas grało. Mimo porażki, uważam, że poza trzecią kwartą, zagrałyśmy dobre spotkanie. Udało na się odrobić straty i Wisła w końcówce musiała obawiać się o wynik. Zależało nam na zdobyciu pucharu, ale nie zwieszamy głów. Przed nami kolejne mecze ligowe, półfinały play off, a w finale mam nadzieję, że znów spotkamy się z Wisłą. Finał Pucharu Polski: Wisły Can-Pack Kraków - CCC Polkowice 68:64 (13:17, 22:18, 21:9, 12:20) Wisła Can-Pack: Lavender 21, Quigley 18, Ouvina 15, Żurowska 11, Tamane 3, McCray 0, Pawlak 0, Skobel 0. CCC: Leciejewska 22, Musina 12, Snell 11, Oblak 7, Majewska 4, Skorek 4, Skerović 2, Szczepanik 2, Misiek 0. Finały Pucharu Polski od 2004 roku: 2004 Polkowice: CCC Aquapark Polkowice - PZU Polfa Pabianice 63:56 2005 Kraków: Lotos Gdynia - Wisła Can-Pack Kraków 50:42 2006 Gdynia: Wisła Can-Pack Kraków - Lotos Gdynia 59:55 2007 Gdynia/Lębork: Lotos Gdynia - Wisła Can-Pack 79:74 2008 Kraków/Jaworzno: Lotos Gdynia - Wisła Can-Pack Kraków 74:58 2009 Gdynia: Wisła Can-Pack Kraków - Lotos PKO BP Gdynia 72:61 2010 Gdynia: Lotos Gdynia - CCC Polkowice 76:64 2011 Polkowice: Lotos Gdynia - Energa Toruń 78:50 2012 Kraków: Wisła Can-Pack Kraków - Lotos Gdynia 81:76 2013 Polkowice: CCC Polkowice - Wisła Can-Pack Kraków 72:63 2014 Konin: Wisła Can-Pack Kraków - CCC Polkowice 68:64