Plan na obecne rozgrywki był nieco inny. W zespole popularnych Katarzynek miała zagościć stabilizacja. Szkoleniowcem został utytułowany Tomasz Herkt, a skład wzmocniono kilkoma zawodniczkami zagranicznymi. Jesienią wszystko przewróciło się jednak do góry nogami. Swój udział miał w tym koronawirus i zakażenia nim. Doszły także problemy finansowe, z jakimi zespół musi się mierzyć od długich już miesięcy. Misję ratowania zespołu przed spadkiem otrzymała Emilia Tłumak. To najbardziej doświadczona zawodniczka, klubowa legenda. Początki nie należały do łatwych, bo ciężko było "na już" skleić dobrą drużynę z młodych, niedoświadczonych dziewczyn. Popularna "Szpila" zacisnęła jednak zęby i ciężko pracowała. W końcu przyszło pierwsze, a potem drugie zwycięstwo, a zespół przestał przegrywać z najsilniejszymi w lidze różnicą 50 punktów. - Najgorsze już za nami. Mam nadzieję. Po to pracujemy i po to wszystko robimy, abyśmy wszystkie były coraz lepsze - powiedziała PAP Tłumak. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! W tym tygodniu zespół czekają dwa bardzo ważne spotkania na własnym parkiecie. We wtorek Katarzynki zagrają z zespołem z Gorzowa Wlkp., a trzy dni później z Pszczółką z Lublina. - Każda z dziewczyn musi stawiać przed sobą małe cele, wyciągać z kolejnych spotkań coś dla siebie. To im powtarzam na treningach. Cieszę się, że coraz lepiej nasza gra wygląda w ujęciu zespołowym, bo nawet w przegranym meczu z Arką zagrałyśmy już niezłą pierwszą połowę. Być może były to nawet nasze najlepsze dwie kwarty w sezonie. Nie na samym wyniku musimy się jednak skupiać. Moje motto jest takie, aby każda zawodniczka po meczu mogła stanąć przed lustrem i powiedzieć, że dała z siebie wszystko. Jeżeli jest to zbyt mało na rywalki - trudno - podkreśliła grająca trenerka przedostatniego obecnie zespołu w lidze. Cel Energi do końca bieżących rozgrywek jest prosty. Nie można spaść na ostatnie miejsce i za wszelką cenę trzeba uniknąć degradacji. Tłumak podkreśla problem z przerwami w terminarzu, który także nie pomaga nabierającemu rytmu zespołowi. - Teraz mamy dwa mecze w kilka dni, a potem znów dwa tygodnie przerwy. To jednak nie zależy od nas. Cały sezon i okoliczności zewnętrze są szalone, skupiamy się więc na małych rzeczach. Mogę tylko podziękować koleżankom. Po bardzo trudnym dla nas listopadzie nie złożyły broni, słuchały mnie nadal na treningach i robiły swoje. Większość z nich zaczyna karierę. Taki okres jak ten zaprocentuje u nich w przyszłości. Mnie się łatwo mówi po dwóch dekadach grania. Widzę mimo to w oczach dziewczyn zrozumienie sytuacji, co bardzo cieszy - podkreśliła "Szpila". Tłumak liczyła się z tym, że kiedyś nastąpi jej transfer z boiska na ławkę trenerską, ale nie spodziewała się tak szybkiego zwrotu akcji. - Dostałam szansę w Toruniu, w "swoim" klubie, więc o niego walczę. Nie poddamy się w żadnym meczu i damy z siebie wszystko. Jaki będzie końcowy efekt? Zobaczymy. Na pewno będziemy wiedziały jednak, że dobrze wykonałyśmy swoją robotę - zakończyła grająca trenerka. autor: Tomasz Więcławski twi/ cegl/ Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!