Dikeoulakou trafiła do Ślęzy pierwszy raz niemal równo rok temu z CCC Polkowice. We wrocławskim zespole wystąpiła w sumie w 20 meczach, w których zdobyła 230 punktów i zanotowała 76 asyst. Po sezonie przeniosła się do Chin, gdzie trenerem drużyny Shanxi Flame został jej mąż George Dikeoulakou. - W Chinach bardzo dużo pieniędzy inwestuje się w młodzież i trenerów. Miałam tam zajęcia indywidualne z człowiekiem, który pracuje z LeBronem Jamesem czy Kawhi Leonardem. Miałam niezwykłe szczęście, że mogłam z nim współpracować - powiedziała Dikeoulakou. Trener Ślęzy Arkadiusz Rusin przyznał, że już od pewnego czasu rozglądał się za nową rozgrywającą, bo w tym elemencie gra jego zespołu nie wyglądała najlepiej i kiedy nadarzyła się okazja sprowadzenia Dikeoulakou, nie zastanawiał się długo. - Nie mieliśmy osoby, która dałaby zespołowi wentyl bezpieczeństwa. Elina może kimś takim być. Nie będę oceniał, czy jest gotowa do gry, czy potrzebuje czasu. Musimy zagrać i wygrać mecz w niedzielę, a później mamy dwa tygodnie do kolejnego spotkania i wtedy będzie można wprowadzać ją do zespołu - dodał Rusin. Łotyszka powiedziała, że nie trzeba jej było długo przekonywać do powrotu do Wrocławia. - Wyjeżdżałam stąd z wieloma wspaniałymi wspomnieniami, a przede wszystkim z brązowym medalem. W zespole panowała dobra atmosfera, więc chciałam tutaj wrócić. Czułam się tutaj jak w domu i mam nadzieję, że uda nam się zapisać kolejną piękną kartę w historii klubu - dodała. Po 12 rozegranych meczach Ślęza ma na koncie osiem wygranych oraz cztery porażki i w ligowej tabeli zajmuje szóste miejsce. W niedzielę wrocławianki zmierzą się we własnej hali z Eneą AZS Poznań, początek spotkania o godz. 16.