12 marca zarząd Polskiego Związku Koszykówki podjął uchwałę o zakończeniu sezonu ekstraklasy kobiet ze względu na pandemię koronawirusa po rozegraniu 21 z 22 kolejek rundy zasadniczej, bez rywalizacji w fazie play-off. Mistrzem Polski na podstawie tabeli została Arka Gdynia, która odniosła komplet zwycięstw. Srebro przypadło Artego Bydgoszcz, a brąz drużynie Enea Gorzów Wlkp. Broniący tytułu CCC Polkowice, prowadzony przez trenera reprezentacji Polski Maroša Kováčika, został sklasyfikowany na piątej pozycji. Kluby męskiej ekstraklasy, która także zakończyła rozgrywki w trakcie sezonu zasadniczego (po 22 kolejkach) w ubiegłym tygodniu wydały oświadczenie, że nie będą miały, ze względu na pandemię koronawirusa, możliwości wypłacenia pełnych kontraktów w sezonie 2019/20. - Póki co jest cisza ze strony klubów na temat realizacji kontraktów. Nie mam też żadnych sygnałów o problemach od koleżanek. W Polkowicach wypłaty realizowane były do 10. kolejnego miesiąca. Do tej pory wszystko odbywało się zgodnie z harmonogramem. Każda zawodniczka ma inaczej sformułowaną umowę, więc trudno mi się wypowiadać za wszystkie. Mam nadzieję, że nic nie wydarzy się w kwestii dopełnienia kontraktów, ale sytuacja na całym świecie jest taka, że nic nie jest pewne - podkreśliła. Zdaniem 31-letniej rozgrywającej zakończenie sezonu było w takiej sytuacji oczywiste. Ostatnia kolejka mogła jednak zmienić kolejność medalową na miejscach dwa - trzy. Polkowiczanki miały zagrać z ekipą z Gorzowa Wlkp., a Artego z Arką. Ewentualna wygrana gorzowianek dałaby im drugą lokatę, przy założeniu, że lider pokonałby bydgoszczanki. - Ta nierozegrana kolejka nie miała dla nas znaczenia. Mogłyśmy walczyć o wyższe miejsce tylko w play-off. Liczyła się natomiast dla Gorzowa i Artego oraz na dole tabeli dla zespołów walczących o utrzymanie, bo tak się złożyło, że mecz Energa Toruń - Uniwersytet Gdański decydował o tym, kto zostanie w ekstraklasie. Myślę, że obydwa kluby cieszą się z takiego rozwiązania, bo nikt nie spada. Oczywiście jest pytanie, co będzie w nowym sezonie, ale trudno cokolwiek teraz przewidywać - dodała. Gajda, wybrana najbardziej "energetyczną" koszykarką ekstraklasy sezonu 2017/18, przyznała, że wykorzystuje wcześniejsze zakończenie rozgrywek na nadrabianie zaległości rodzinnych i cieszy się, że może poświęcać czas kilkuletniej córeczce Zuzi i mężowi. Regeneruje też organizm po sezonie, w którym oprócz rozgrywek ligowych zespół CCC walczył w Pucharze Europy. - Odpoczywam po sezonie i cieszę się, że mogę być z rodziną. Na razie minęły dwa tygodnie, więc jeszcze kolejne dwa czy może nieco więcej wolnego. Odczuwam różnicę - biorąc pod uwagę zdrowie - po kolejnym, trzecim z rzędu roku gry w europejskich pucharach i lidze, i tych sezonach, gdy walczyłam wyłącznie na krajowych parkietach. Nakłada się zmęczenie nie tylko większą liczbą meczów, ale i podróżami, różnicami stref czasowych - zaznaczyła. Gajdzie skończył się właśnie kontrakt z CCC, gdzie występowała od 2017 r. Zdobyła złoto w 2018 i 2019 r. oraz Puchar Polski (2019). Stała się ważną zawodniczką w zespole słowackiego trenera Maroša Kováčika, u którego jest także kluczową koszykarką w reprezentacji. - Zakończony sezon nie poszedł za bardzo po naszej myśli, ale poprzednie lata były super. Przyszłość to duży znak zapytania dla sportowców, sponsorów, klubów, dla wszystkich. Będzie ciężko. W CCC nie było nawet spotkania klubowego na zakończenie, bo dziewczyny musiały szybko wyjeżdżać do swoich krajów. Robimy to, co kochamy, więc jasne jest, że mam nadzieję, że nowe rozgrywki wystartują - dodała. Jak przystało na sportowca jest zdyscyplinowana i przestrzega wszystkich zasad w dobie pandemii koronawirusa. - Siedzimy w domu, nigdy razem nie wychodzimy na zakupy. Wiem, że w Polkowicach jest kilka osób na kwarantannie. Miasto jest naprawdę wyludnione. Nawet jak idę z psem na spacer to jest pusto - podkreśliła. Olga Przybyłowicz