Ten mecz miał się odbyć 4 października, ale wówczas Wisła nie mogła wystawić pełnego składu, gdyż miała zarejestrowane tylko cztery koszykarki. Był to efekt przegranego sporu o zaległe wypłaty z byłą koszykarką krakowskiego klubu, a obecnie Ślęzy - Dominiką Owczarzak. Ostatecznie podpisano ugodę, zawodniczka otrzymała już część należności (resztę ma dostać do końca roku) i Wisła mogła rozpocząć sezon. Faworytem tego spotkania była ekipa z Wrocławia która w niedzielę pokonała w Gorzowie Wielkopolskim miejscowy zespół PolskaStrefaInwestycji Enea 71:63. Z kolei Wisła poniosła dotkliwą porażkę 46:75 w Polkowicach z CCC. Krakowianki, choć zagrały bez kontuzjowanej kapitan zespołu Magdaleny Ziętary, pokazały jednak, że we własnej hali są w stanie skutecznie powalczyć z każdym zespołem i odniosły u siebie drugie zwycięstwo z teoretycznie mocniejszym rywalem - poprzednio z Artego Bydgoszcz. Mecz miał emocjonujący przebieg, a o wygranej Wisły przesądził skuteczny blok Kadri-Ann Lass w ostatniej sekundzie. Trener Svitek, który bardzo impulsywnie reagował w trakcie gry na wydarzenia na parkiecie, pogratulował swoim podopiecznym postawy. - Było dużo walki, ale nie tylko, bo także trochę koszykarskiej jakości. Dziewczyny potrafiły zatrzymać rywalki na 28 punktach w pierwszej połowie. To była dobra obrona. Szkoda, że w drugiej połowie nie było już tak dobrze. Brakowało trochę sił, ze względu na kontuzje Magdy Ziętary i Łucji Grzenkowicz miałem ograniczoną rotację. Udało się jednak wywalczyć zwycięstwo. To było dla nas bardzo ważne, po dwóch przegranych na wyjeździe w Gorzowie i Polkowicach. Teraz przerwa na reprezentację. Lepiej do niej przystąpić po zwycięstwie niż porażce - podkreślił słowacki szkoleniowiec. Jedną z bohaterek meczu była Anna Jakubiuk, która w końcówce zdobyła ważne punkty. - Jestem bardzo dumna z naszej drużyny. To był wyrównany mecz i cieszę się, że go wygrałyśmy. To nas na pewno podbuduje. Znowu przegrałyśmy zbiórki i nad tym elementem musimy popracować - podkreśliła Jakubiuk. Trener Ślęzy Arkadiusz Rusin był po meczu bardzo przybity porażką, uznając że Wisła odniosła zasłużone zwycięstwo. - Rywalki były od początku meczu bardziej zdeterminowane i realizowały swoje założenia. A moje zawodniczki wyszły na pierwszą połowę w glorii zwycięstwa w Gorzowie. W koszykówkę nie można grać w chodzonego, wyrzucić 13 razy piłkę w aut, nie kontrolować czasu gry. To jest niepoważne podejście i nie ma znaczenia z jakim zespołem się gra. Zawsze trzeba zaczynać od siebie i odpowiedniego nastawienia do meczu. Tego u nas dzisiaj zupełnie nie było. Podobnie stało się, gdy w czwartej kwarcie udało nam się wrócić do gry. Uzyskaliśmy cztery punkty przewagi i wtedy zamiast dalej konsekwentnie bronić, moje zawodniczki w defensywie bardziej pozowały do zdjęć - podsumował rozgoryczony szkoleniowiec Ślęzy. Grzegorz Wojtowicz