Kapitan "Białej Gwiazdy" pechowo zakończyła sezon, gdyż w ostatnim meczu z Politechniką Gdańską doznała kontuzji. "Nieszczęśliwie się potknęłam, a rywalka spadła na moje kolano, które się mocno wygięło. Próbowałam jeszcze to rozbiegać, ale czułam, że coś jest nie tak. Badanie rezonansem wykazało, że mam uszkodzone więzadła poboczne. Na szczęście nie był konieczny zabieg chirurgiczny, wystarczy sama rehabilitacja. Na razie wszystko przebiega tak, jak powinno. Sezon się skończył, więc nie ma potrzeby się spieszyć. Mieszkam z fizjoterapeutką, więc zabiegi i rehabilitację przechodzę w domu. Mam szczęście, bo czas jest teraz trudny i mój powrót do pełnej sprawności trwałby dłużej" - powiedziała koszykarka.Wisła sezon zakończyła na siódmym miejscu, ale za swoją postawę na parkiecie zebrała sporo pochwał, gdyż przystąpiła do rozgrywek w mocno odmienionym i odmłodzonym składzie."W poprzednim sezonie, gdy budżet Wisły był zdecydowanie wyższy, też zajęłyśmy siódme miejsce. Dlatego obecny wynik uznać należy za bardzo dobry. Jeszcze podczas wakacji nie wiadomo było, czy drużyny wystartuje. Trener Stefan Svitek fajnie to wszystko poukładał. Pokazałyśmy charakter, a kibice w naszej hali wspomagali nas zwłaszcza w meczach z: Artego Bydgoszcz, Polkowicami czy Ślęzą Wrocław, które udało się nam wygrać" - oceniła.Ziętara uważa, że decyzja o przyznaniu Arce Gdynia tytułu mistrza Polski po 21. kolejce sezonu zasadniczego była sprawiedliwa."Arka na pewno zasłużyła na mistrzostwo, była najlepsza. Wiadomo, że play off rządzi się swoimi prawami i ktoś mógłby wyszarpać jej jedno czy dwa zwycięstwa, ale generalnie gdynianki były poza zasięgiem innych klubów. Szkoda tylko, że nie odbyła się ostatnia kolejka, bo zespoły z Bydgoszczy i Gorzowa mogły się jeszcze zamienić na drugim i trzecim miejscu. Decyzje zostały podjęte i na pewno są mniej kontrowersyjne niż w męskiej ekstraklasie, w której wszystkie zespoły nie miały rozegranych takiej samej liczby spotkań. Mimo to medale i tak zostały przyznane" - wskazała.Koszykarka nie kryje swoich obaw odnośnie przyszłego sezonu i sytuacji Wisły, której barwy reprezentuje od pięciu lat."Już od pewnego czasu pojawiały się głosy, że nie wiadomo, jaka będzie przyszłość naszego zespołu. Wszystko jest pod wielkim znakiem zapytania. Trudno przewidzieć, ile klubów zgłosi się do rozgrywek ekstraklasy w przyszłym sezonie. Liga na pewno będzie słabsza. Na razie nikt jeszcze o tym nie myśli, bo są ważniejsze sprawy, jak zdrowie i przetrwanie tej epidemii. Wiele osób już straciło pracę lub w najbliższym czasie ją straci. Trzeba dać sobie na wstrzymanie" - zaznaczyła.Większość zawodniczek już wcześniej podpisywała z klubami kontrakty tylko na jeden sezon. Większość z nich jest zatem niepewnych swojej przyszłości i tego, czy znajdzie zatrudnienie w przyszłym sezonie."Zobaczymy, jak sponsorzy przetrwają obecny kryzys, a jak przetrwają, to w jakim stopniu będą w stanie zaangażować się w finansowanie sportu. Nic nie wskazuje, aby sytuacja szybko się wyjaśniła. Najbardziej gorący okres transferowy w koszykówce, który zazwyczaj przypadał na maj, przesunie się pewnie na lato. Z tego, co się zarobiło w tym sezonie, trzeba było odłożyć, aby przetrwać do kolejnego. W obecnej sytuacji trudno nawet myśleć o podjęciu jakiejś dodatkowej pracy" - podsumowała.Autor: Grzegorz Wojtowicz