GTK Arka zajęła w grupie A pierwszej ligi drugie miejsce, a następnie pokonała 2-0 Grot TomiQ Pabianice i awansowała do półfinału play-off. W tym momencie rozgrywki zostały przerwane przez pandemię koronawirusa. W klubie zdecydowano się wykupić za 40 tys. złotych "dziką kartę" - tyle musiały zapłacić drużyny, które uplasowały się w pierwszej lidze na drugich pozycjach. Gdynianki zastąpią Widzew Łódź, który zrezygnował z występów w Energa Basket Lidze Kobiet. - Szkoda Widzewa, bo to był ciekawy ośrodek, który dobrze szkolił młodzież. A wykupienie "dzikiej karty" było wspólną decyzją szkoleniowca pierwszej drużyny Gundarsa Vetry, trenera drugiego teamu Jeleny Skerović, menedżerki Agnieszki Bibrzyckiej i moją. Czeka nas co prawda duże wyzwanie logistyczne i sportowe, ale uznaliśmy, że będzie to najlepsze rozwiązanie dla klubu i dla rozwoju tych młodych dziewczyn - podkreślił Bogusław Witkowski. GTK Arka stanowiła do tej pory zaplecze VBW Arki, która została w minionym sezonie mistrzem Polski. Niektóre zawodniczki rezerw grały w ekstraklasie, ale teraz trzeba będzie rozdzielić oba składy. Zgodnie z założeniem w drużynie beniaminka będą występować tylko młode Polki, które mają na koncie kilka sukcesów. W styczniu w Lublinie gdynianki okazały się najlepsze w Młodzieżowym Pucharze Polski, natomiast w lutym triumfowały w Gdańsku w krajowym czempionacie do lat 22. - Cele obu zespołów będą oczywiście diametralnie inne. VBW Arka ma bronić mistrzostwa Polski i skutecznie rywalizować w Eurolidze, natomiast GTK Arka ma nabierać doświadczenia, wygrać kilka spotkań i utrzymać się w najwyższej klasie. Nie znam dokładnie potencjału wszystkich zespołów, ale wydaje mi się, że ekipy z Poznania, Torunia oraz Politechniki Gdańskiej powinny być w naszym zasięgu - ocenił. Witkowski przekonuje, że młode gdynianki wcale nie zostaną rzucone na głęboką koszykarską wodę.