Bydgoszczanka zdobyła tytuł w rodzinnym mieście dla krakowskiej Wisły, która pokonała Artego 3-1 i po raz 24. sięgnęła po złoto. Dla Szott-Hejmej spotkania finałowe w Bydgoszczy były dopiero drugim i trzecim w sezonie. Wszystko przez kontuzję kolana, której doznała w pierwszym meczu w październiku. Kilka miesięcy wcześniej, w maju 2014 roku, złamała na zgrupowaniu reprezentacji kość śródręcza i nie zagrała z tego powodu w eliminacjach ME. Polki wywalczyły awans, a zawodniczka znalazła się w szerokiej kadrze na EuroBasket 2015 powołanej przez trenera Jacka Winnickiego. - Mistrzostwo Polski w tym roku jest szczególne. Praktycznie po roku przerwy spowodowanej kontuzjami weszłam wiosną w ciężki trening. Musiałam się nauczyć taktyki trenera Svitka i "wejść" w zespół. Nie było to łatwe, bo zespół jest zgrany, dlatego cieszę się z mistrzostwa bardziej niż w ubiegłym roku. Najważniejsze jest to, że kolano po obciążeniu nie puchnie. To wyznacznik, że mogę iść dalej do przodu - dodała. 33-letnia Szott-Hejmej zdaje sobie sprawę, że przed nią jeszcze wiele pracy, by osiągnąć optymalna formę. Cieszy się, że została powołana do reprezentacji. - Żeby wrócić do optymalnej formy, potrzebuję jeszcze dwóch miesięcy ciężkiej pracy indywidualnej. Powołanie do kadry jest dla mnie bardzo ważne, podobnie jak chęć pomocy, zainteresowanie moim stanem zdrowia przez generalną menedżer reprezentacji Olgę Kijewską. Nie wiem, czy się załapię do składu na mistrzostwa, ale najważniejsze, że będę z drużyną. Okres ten wykorzystam także jako przygotowanie do następnego sezonu ligowego - dodała. Koszykarka Wisły wie, nad czym będzie musiała najwięcej popracować w najbliższym miesiącach. - Mam problemy pod względem przygotowania koszykarskiego, ale i lekkoatletycznego. Brakuje mi szybkości, dynamiki i pewności na boisku. Muszę je wypracować na siłowni i w sali, w indywidualnych treningach. Wtedy nie będę się zastanawiała, na którą nogę wyląduję po wyskoku, co mi się jeszcze zdarza. Czuję, że noga nie jest jeszcze na tyle mocna, bym mogła skupić się tylko na grze. Cały czas kontroluję i sprawdzam nogę, także podświadomie. To są niuanse, ale bardzo ważne - oceniła. Zawodniczka nie ukrywa, że tegoroczne mistrzostwa Europy (11-28 czerwca), będące jednocześnie kwalifikacjami olimpijskimi Rio de Janeiro 2016, to ostatnia jej próba na zrealizowanie marzeń o igrzyskach. Awans z mistrzostw Europy wywalczy tylko złoty medalista, ale cztery kolejny ekipy otrzymają prawo udziału w przedolimpijskim turnieju kwalifikacyjnym. - Kiedy byłam młodsza, przygotowania do mistrzostw trwały po trzy miesiące, teraz mamy miesiąc. Jestem jednak pewna, że tak doświadczony trener jak Jacek Winnicki będzie potrafił wykorzystać i przedłużyć optymalną formę z ekstraklasy na mistrzostwa. Dla mnie, moich roczników to ostatnie szansa, by wywalczyć awans na igrzyska lub awans do dalszych kwalifikacji do Rio, czyli turnieju przedolimpijskiego w następnym roku, i spełnić marzenia. Musimy być w pierwszej piątce EuroBasketu - dodała.