Kiedy w 2007 roku peleton po raz ostatni odwiedził Poznań, brylowali w nim zawodnicy, których sławę powoli pokrywa już kurz historii. Najlepszy wtedy Danilo Napolitano zakończył karierę sześć lat temu. Drugi Tomas Vaitkus również już dawno temu pożegnał się z peletonem, a jedynym wciąż aktywnym zawodnikiem, który był wtedy w czołówce jest Jose Joaquim Rojas, 38-latek jeżdżący dla Movistaru. Powrót stolicy Wielkopolski na mapę zmagań to więc łyk świeżego powietrza. Tym bardziej, że choć płaski, nie będzie to typowy, sprinterski odcinek. Tuż po starcie na kolarzy czeka jedyna premia górska dnia. Ulokowano ją już na 18. kilometrze, w Suchym Lesie. To wzniesienie III kategorii, które pokonywane będzie tuż po zaliczeniu pierwszej premii lotnej, która znajduje się w tej samej miejscowości. Kolejny lotny finisz znadzie się na 35. kilometrze (Murowana Goślina), a przed metą zawodnicy zaliczą jeszcze premię w Kostrzynie oraz premię specjalną 95-lecia Tour de Pologne w Pobiedziskach. Łącznie odcinek liczy 183 kilometry. Najciekawsze będą jednak bez wątpienia cztery ostatnie. Prowadzić będą bowiem po Torze Poznań. Pętla ma kilka ciekawych szykan, ale kluczowe z pewnością będzie ostatnie 1000 metrów. Po długiej prostej zawodnicy skręcą względnie łagodnym łukiem w prawo i rozpoczną sprint na metę. Ważne będzie dobre pozycjonowanie - wyjście z zakrętu na wysokiej pozycji da sporą przewagę nad rywalami w bezpośredniej walce. Czynnikiem, który może utrudnić rywalizację jest pogoda. Według prognoz z sobotniego poranka już od około 15:00 (a więc nieco ponad godzinę przed finiszem) nad Poznaniem może zacząć padać. Nie są wykluczone nawet burze. Finisz na wyścigowym torze Jak już napisałem, profil etapu faworyzuje sprinterów, toteż wśród nich należy szukać kandydata do założenia pierwszej, żółtej koszulki lidera. Analiza listy startowej pokazuje, że nazwiskiem numer jeden wydaje się być Olav Kooij (Jumbo-Visma), który przed rokiem... wygrał premierowy odcinek zmagań, kończący się w Lublinie. Wraca on do startów po krótkiej przerwie (ostatni raz oglądaliśmy go w akcji podczas mistrzostw Belgii, gdzie był drugi), co stawia pod drobnym znakiem zapytania jego obecną formę, lecz dotychczasowe wyniki w sezonie 2023 (wygrany etap Paryż-Nicea, zwycięstwo w ZLM Tour) sprawiają, że to w nim upatruję faworyta. Czytaj także: Ważna zmiana ws. VAR. Nikt nie może czuć się bezpiecznie Swoje do udowodnienia ma Pascal Ackermann. Niemiec z UAE Team Emirates nie będzie mógł liczyć na wsparcie kolegów z drużyny (skupionej na walce o klasyfikację generalną), ale lubi ścigać się w naszym kraju i nawet bez rozprowadzenia może pokusić się o dobry wynik. Groźny będzie z pewnością też Tim Merlier z Soudal - Quick Step, a takich nazwisk jak Sam Bennett (BORA-hansgrohe) czy Fernando Gaviria (Movistar) przedstawiać nie trzeba. Z zainteresowaniem patrzę jednak na tych, których nie stawia się w pierwszym szeregu. W oczy rzuca się przede wszystkim nazwisko Arvida de Kleijna z Tudora, w którym upatrywać można "czarnego konia". Polacy liczyć będą na wysokie lokaty Stanisława Aniołkowskiego (Human Powered Health) czy Szymona Sajnoka (Q36.5), choć ten drugi pełnić będzie raczej rolę wsparcia dla Matteo Moschettiego. Start sobotniego etapu o godzinie 12:00. Finisz - między 16:15 a 16:50. Transmisja w Polsacie. Czytaj także: "Freestyle" Michała Kwiatkowskiego. Witali go jak bohatera