Kwiatkowski do rywalizacji w naszym kraju przystępował z dużymi ambicjami. Choć forma po zakończeniu Tour de France (wygrał tam jeden z etapów) była sporą niewiadomą, Polak przed kluczowym etapem jazdy indywidualnej na czas wciąż zachowywał szanse na przejęcie żółtej koszulki. Mimo starań, nie zdołał jednak się do niej zbliżyć. Przesunął się za to na najniższy stopień podium "generalki" i niemal na pewno w piątek, w Krakowie stanie na najniższym stopniu podium. 33-latek powoli wybiega już jednak myślami ku niedzieli. W Glasgow weźmie udział w wyścigu ze startu wspólnego, gdzie będzie jedynym reprezentantem naszego kraju. Zmagania rozpoczną się już o godzinie 10:30 polskiego czasu co oznacza, że po przecięciu linii mety w Tour de Pologne "Kwiato" będzie miał do kolejnego startu... mniej, niż 40 godzin. Nic zatem dziwnego, że logistyka będzie w tym przypadku absolutnie kluczowa. Kwiatkowski jeszcze w niedzielę poleci na Wyspy, a jak zdradził, by zdążyć na czas na samolot, potrzebne będą wyjątkowe środki. "Kwiato" będzie się ścigał... z czasem Według 33-latka fakt, że ściga się w Tour de Pologne a następnie błyskawicznie przenosi do Glasgow jest korzystny. Nie musi trenować w kiepskiej, wyspiarskiej pogodzie i pozostaje w rytmie startowym. Odnosząc się do czwartkowego występu przyznał, że odrobienie 18 sekund, które przed etapem dzieliło go od lidera, Mateja Mohoricia jawiło się jako niezwykle trudne zadanie. Dodał przy tym, że gdyby nieco inaczej rozłożył siły, wynik mógłby być odrobinę lepszy. - Myślę, że Mohorić mógł sobie pozwolić na to, żeby pojechać równym tempem. Ja natomiast musiałem liczyć, że jakimś cudem nadrobię 20 sekund, co na takim dystansie (16,6 km - przyp.red.) było trudnym zadaniem. Nie składałem broni w połowie wyścigu. Walczyłem do końca- - mówił, odnosząc się do postawy w całych zawodach. Sytuacja w klasyfikacji generalnej jest bardzo ciekawa. Liderujący "Moho" ma dokładnie taki sam czas, co drugi Joao Almeida (UAE Team Emirates). Portugalczyk po etapie nie sprawiał jednak wrażenia człowieka, który wierzy, że uda się zyskać choćby jedną sekundę.