Niedzielny odcinek z metą w Karpaczu wyklarował grono zawodników, którzy walczyć będą o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Na legendarnym Orlinku najlepszy okazał się Matej Mohorić z Bahrain-Victorious, który wyprzedził Joao Almeidę (UAE Team Emirates) oraz Michała Kwiatkowskiego (Ineos Grenadiers). "Kwiato" wpadł na finisz cztery sekundy po Słoweńcu i Portugalczyku, a po uwzględnieniu bonifikat jego strata do liderującego "Moho" to dziesięć sekund. W czołowej grupie przyjechał też Rafał Majka (UAE Team Emirates), który u stóp finałowej wspinaczki próbował śmiałego ataku. Wiele wskazywało na to, że etap trzeci, podobnie jak drugi rozstrzygnie się dopiero na finałowych metrach. 162-kilometrowy dcinek z Wałbrzycha do Dusznik-Zdroju był wymagający. Łączna suma przewyższeń wynosiła 3257 metrów - najwięcej w tegorocznej edycji. Do pokonania były trzy premie górskie II kategorii, "przygotowujące" stawkę na eksplozywną końcówkę. Tuż po minięciu znaku jednego kilometra rozpoczynała się 600-metrowa ścianka o nachyleniu przekraczającym 11%. Dalej teren był już płaski, a rywalizacja kończyła się przed budynkiem Centralnego Ośrodka Sportu. Peleton "przypilnował" ucieczki Walka o zawiązanie się ucieczki trwała tego dnia długo. Wymagający początek etapu i jego ogólna charakterystyka sprawiały, że wielu śmiałków miało apetyt na odjazd. Grupy faworytów kontrolowały jednak sytuację, nie pozwalając na akcję większej grupy. Ostatecznie zielone światło dostała czwórka grasantów: Bastien Tronchon (AG2R-Citroen), Jacopo Mosca (Lidl-Trek), Mick van Dijke (Jumbo-Visma) oraz "na papierze" nagroźniejszy z nich - Andreas Kron (Lotto Dstny). Kontatakować próbował Piotr Brożyna (reprezentacja Polski), lecz gonienie odjazdu szło mu dość opornie. 110 kilometrów od mety tracił do niego minutę, przy jednoczesnym zapasie trzech nad peletonem. Dwie pierwsze premie górskie (Walim, przełęcz Jugowska) wygrał Mosca, zdradzając tym samym apetyt na koszulkę "górala". Brożyna ostatecznie zrezygnował i został wchłonięty przez peleton. Ten stopniowo odrabiał straty i 70 km od mety dzieliły go od ucieczki 2 i pół minuty. Zgodnie z przewidywaniami, najdłużej na czele wytrwał Kron, który został złapany jednak jeszcze przed premią górską Zieleniec. Za "gotowanie" stawki wzięła się ekipa UAE Team Emirates licząc najwyraźniej, że uda się jej zmęczyć lidera, Mateja Mohoricia. Dużej selekcji jednak nie było. Na szczycie wspinaczki w głównej grupie pozostało około 50 zawodników. Przez premię górską przemknął jako pierwszy prowadzący peleton Damiano Caruso. Na dojeździe do finałowej ścianki grupę nadal prowadziła ekipa UAE. Pokazywali się też "Grenadierzy" Kwiatkowskiego, starając się przygotować dla naszego asa odpowiednią pozycję do ataku. 2 kilometry od mety, gdy droga zaczęła się łagodnie wznosić, Ineos przejął inicjatywę. Geraint Thomas i Pavel Sivakov swoją robotę wykonali dobrze, ale na ściankę pierwszy wjechał... Caruso z Bahrainu. Szybko jednak odbił, a Sivakow pracował, szykując grunt dla "Kwiato". 300 metrów od mety na czoło wyszedł... Rafał Majka. "Zgred" zawalczył na ostatnich metach i po sprincie wygrał! Drugi był Matej Mohorić, a trzeci - Michał Kwiatkowski. Słoweniec utrzymał koszulkę lidera.