"Dobrze iż się nie "szarpał". Nie walczył za wszelką cenę o te małe punkty podczas etapu. Zachował siły na decydujący moment" - zaznaczył. Szkoleniowiec WLKS Krakus/BBC Czaja Swoszowice dodał, że wychowanie kolarza na taką skalę kosztowało go wiele pracy. "To nie taka prosta sprawa, aby nie tylko wyszukać, ale wyszkolić takiego zawodnika. Pracuję w swoich fachu ponad 40 lat, musiałem znieść wiele wyrzeczeń" - podkreślił Klęk. Przypomniał, że dzięki Majce - którego poznał gdy ten miał 12 lat - grupa polskiego zawodnika, Tinkoff-Saxo nieszczęście zamieniła w sukces. Pochodzący spod Krakowa kolarz miał pomagać w "Wielkiej Pętli" Alberto Contadorowi. Jednak Hiszpan na dziesiątym etapie po ciężkim wypadku musiał się wycofać. W efekcie to Polak stał się najważniejszym ogniwem grupy. "Niektórzy krzywią się, że w klasyfikacji generalnej Rafał zajmuje odległe miejsce. Trzeba jednak pamiętać, że on pojechał na wyścig nie po to, aby go wygrać. Miał pracować na sukces grupy, lidera. Dopiero po wypadku ta sytuacja się zmieniła" - powiedział trener. Młody, inteligentny człowiek, który udowodnił, że poprzez ciężką pracę można dojść do celu - tak wójt gminy Raciechowice Marek Gabzdyl (na terenie której znajduje się rodzinna miejscowość zawodnika Zegartowice) określił Majkę. "Cieszę się z jego sukcesu. Wierzę, że będzie miał duży wpływ na rozwój kolarstwa na naszym terenie. Już teraz niejeden dzieciak od nas chce być Rafałem Majką. Jeśli dzięki temu objawi się w Raciechowicach czy w okolicy kolejny talent sportowy, to będzie dla nas wielka satysfakcja" - mówił Gabzdyl. Zapowiedział, że zostanie zorganizowane, w konsultacji z rodziną kolarza, hucznie jego przyjęcie. Odbędzie się jednak ono dopiero po zakończeniu Tour de Pologne. Majka został pierwszym Polakiem, który dwukrotnie stanął na podium triumfatorów etapowych najbardziej prestiżowego wyścigu kolarskiego świata. Wygrał dwa bardzo trudne, górskie etapy, ale w klasyfikacji generalnej zajmuje dalsze miejsce. Prowadzi jednak w klasyfikacji górskiej.