Najlepszy z Polaków był jadący w żółtej koszulce lidera Alan Banaszek (HRE Mazowsze Serce Polski), który zajął czwarte miejsce. "Na finiszu dałem z siebie wszystko, ale nie udało się wyprzedzić Holendrów. Jako zespół wykonaliśmy jednak na tym etapie kawał dobrej roboty. Wykorzystaliśmy warunki i udało się porwać peleton. Może finisz nie był taki, jakbyśmy sobie życzyli, ale to był dzień na plus" - tłumaczył Polak. Czwartkowe ściganie rozpoczęło się w Koluszkach. W drodze do Sieradza kolarze pokonali 191 km w mało sprzyjającej aurze. Co prawa udało im się uniknąć burz, ale jechali w 30-stopniowym upale. Trudne warunki nie przeszkodziły jednak w ucieczkach. Po 20 km na atak zdecydował się Nowozelandczyk James Oram (Black Spoke), do którego z czasem dołączył Ukrainiec Witalij Nowakowskyj (Eurocar Grawe). Dwójka miała nawet blisko 12 minut przewagi, ale po 100 km zaczęła ona topnieć, a przed wjazdem do miejscowości Warta peleton dogonił uciekinierów. Bliżej mety na kolejną ucieczkę zdecydowali się Białorusin Jewgen Karalok (Minsk Cycling Club), Holender Jasper Schouten (Allinq) i Węgier Marton Solymosi (Epronex-Gesu). Na ulice Sieradza przyjechała jednak około 30-osobowa grupa, której na pierwszej pętli przewodzili zawodnicy HRE Mazowsze Serce Polski, lecz na finiszu trójka Holendrów zamknęła Banaszka. Polak w klasyfikacji generalnej spadł na czwarte miejsce, do nowego lidera traci 3 sekundy. "Jeszcze nic nie jest stracone. Jutro kolejny trudny i długi etap. Będziemy walczyć dalej" - zapewnił Banaszek. W wyścigu uczestniczy ponad 150 kolarzy. W piątek będą ścigać się na najdłuższym etapie z Tomaszowa Mazowieckiego do Kielc (212,7 km). 32. Międzynarodowy Wyścig Solidarności i Olimpijczyków składa się z pięciu etapów i zakończy w sobotę w Stalowej Woli.