Kankovsky najszybciej finiszował z 21-osobowej czołówki. Drugi był Holender Johim Ariesen (Metec), a trzeci - przedstawiciel pochodzącej ze Stalowej Woli ekipy Voster Uniwheels - Mateusz Komar, najmocniej oklaskiwany przez liczną publiczność. 33-letni Kankovsky, były torowy mistrz świata w omnium (2007), odniósł w Polsce już... szesnaste zwycięstwo w karierze. Tylko w tym sezonie triumfował po raz trzeci - w maju był najlepszy w Memoriale Andrzeja Trochanowskiego i Memoriale Romana Siemińskiego. W przeszłości wygrywał także w Wyścigu Solidarności. Najdłuższy etap tegorocznej edycji (211 km) rozpoczął się w Radomiu z półgodzinnym opóźnieniem z powodu nawałnicy z gradem, która przeszła nad miastem. W kilku miejscach w samym Radomiu i w okolicach Solca nad Wisłą strażacy musieli usunąć drzewa i gałęzie, które blokowały trasę. Potem rozpogodziło się i zawodnicy mogli się cieszyć z ładnej, choć wietrznej pogody. Od pierwszych kilometrów atakowali zawodnicy holenderskiej ekipy Metec. Wykorzystali boczny wiatr i rozerwali peleton. Po 20 km stopniowo utworzyła się 21-osobowa grupa, w której znalazło się dziesięciu Polaków, ale tylko dwóch z ekipy CCC - Banaszek i nowy mistrz Polski Adrian Kurek. Reszta stawki została daleko w tyle i wiadomo już, że zwycięzcą wyścigu zostanie jeden z uczestników udanej ucieczki do Stalowej Woli. "Od początku było w peletonie niespokojnie, dlatego jechałem z przodu. Później, gdy poszła akcja, nie było łatwo w tej czołówce. Miałem do pomocy tylko Adriana Kurka. To nie była dla mnie komfortowa sytuacja. Przez ostatnie 50 km musiałem odpierać ciągłe ataki rywali" - opowiadał Banaszek. Po drodze były trzy lotne finisze. Jeden z nich, w Tarnobrzegu, wygrał Banaszek, zdobywając trzy sekundy bonifikaty. Jak się okazało, ta premia zadecydowała, że mistrz Europy juniorów z 2015 roku obronił pozycję lidera. W Stalowej Woli Banaszek, który imponował szybkością dzień wcześniej w Zduńskiej Woli i w Kielcach, tym razem nie włączył się do walki o zwycięstwo. "Byłem źle ustawiony, musiałem objeżdżać jednego z rywali, a poza tym odczuwałem już zmęczenie" - wyjaśnił. W klasyfikacji generalnej Banaszek ma przewagę dwóch sekund nad Ariesenem i Kankovskym. Różnica między pierwszym a 21. kolarzem wynosi tylko 14 sekund. Wiele wyjaśni się w piątek na królewskim etapie z Mielca do Krosna. Wyścig zakończy się w niedzielę w Lublinie.