Wyścig został rozegrany według niestandardowego scenariusza, gdyż zabrakło tradycyjnej ucieczki dnia. Do 80. kilometra peleton jechał razem i dopiero na wzniesieniu zdołała oderwać się niewielka, 5-osobowa grupka. Zabrakło w niej jednak typowych uciekinierów, a na czele jechali czołowi faworyci do zwycięstwa, m.in. Maciej Paterski. Zawodnik CCC Sprandi Polkowice odskoczył z Markiem Rutkiewiczem, Jackiem Morajko (obaj Wibatech 7r Fuji), Adamem Stachowiakiem (Voster) i Pawłem Bernasem (Domin). Początkowo czołówka wypracowała blisko 2-minutowy zapas, a różnicę tę zredukować starała się ekipa LKT Brandenburg. Niemiecki zespół musiał w pewnym momencie jednak dać za wygraną i w tym momencie przewaga liderów wystrzeliła do góry, do poziomu ponad 5 minut. 10 kilometrów przed metą prowadząca piątka zamieniła się w trio, gdy na podjeździe oderwali się Paterski, Rutkiewicz i Bernas. Ci kolarze wjechali razem na finiszowe metry i zwycięzcę wyłonił sprint z tej grupki. Kolarz CCC Sprandi Polkowice wygrał, triumfując po raz piąty w tym sezonie w krajowym wyścigu. Drugi był Bernas, a trzeci Rutkiewicz. - W najcięższym momencie wyścigu, w okolicach półmetka mocne tempo narzuciła ekipa Wibatech 7r Fuji - opowiadał o przebiegu zmagań Maciej Paterski. - Na podjeździe oderwaliśmy się w piątkę i potem wszyscy razem równo i dobrze współpracowaliśmy. - 10 km przed metą zaczęły się ataki z tej grupki. Na chwilę zostawiliśmy za sobą Jacka Morajkę i Adama Stachowiaka, ale 2 km przed końcem doszli nas ponownie i od razu Jacek zaatakował. Nikt za nim nie ruszył, więc wziąłem na siebie tę pogoń. Doścignęliśmy go kilometr przed metą i na finiszową prostą wjechaliśmy w trójkę. Pierwszy sprint zaczął Paweł Bernas, ale 200m przed kreską zacząłem wychodzić mu z koła i zdołałem sięgnąć po wygraną - powiedział.