Włoskie gwiazdy rozczarowują kibiców na Tour de France
Włoscy kibice są rozczarowani jazdą swoich kolarzy w Tour de France. Ubiegłoroczny zwycięzca "Wielkiej Pętli" Vincenzo Nibali przyjechał na wyścig z cichym marzeniem powtórzenia sukcesu. Media mówiły o tym głośno i dlatego głośno też utyskują teraz, że marzenie to się pewnie nie spełni.
Po trzynastu etapach Nibali jest na 9. miejscu ze stratą 7 minut i 47 sekund do lidera Chrisa Froome'a.
30-letni włoski kolarz nie ukrywa, że pożegnał się już myślą o wejściu w tym roku na podium, nie wyklucza jednak, że może pokazać pazur.
- Coś dobrego może jeszcze mi się udać - powiedział Nibali po 13. etapie rozgrywanym w piątek, na którego trasie dwukrotnie złapał gumę.
Mimo to zdołał przyjechać w grupie z najlepszymi, mijając linię mety za Froomem a przed Contadorem.
Ubiegłorocznemu zwycięzcy francuski wyścig zaczął się wyjątkowo niefortunnie: na szóstym etapie z metą w Hawrze wziął udział w karambolu, gdzie został dosłownie przywalony jadącymi za nim kolarzami. To, że jest do tej pory obolały, jest więc zupełnie zrozumiałe.
Niewiele na swoje usprawiedliwienie mają pozostali Włosi jadący w Turze. Na starcie było ich czternastu. Trzech pożegnało się z wyścigiem, ci, którzy jadą jeszcze, myślami są już prawdopodobnie gdzie indziej.
Dwóch jest w pierwszej setce - na 82. i 97. miejscu - reszta już poza nią.
Żaden Włoch nie wziął udział w jedenastu dotychczasowych ucieczkach, nie mówiąc już o zwycięstwie etapowym czy choć górskiej premii.
Jedyną dla nich pociechą jest fakt, że w tegorocznej "Wielkiej Pętli" nie wiedzę się też gospodarzom - Francuzom, tradycyjnym rywalom na dwóch kółkach.