Podczas gdy męskie kolarstwo w naszym kraju znajduje się na potężnym zakręcie, kobiece przeżywa prawdziwy rozkwit. I to nie tylko za sprawą triumfatorki Tour de France, Katarzyny Niewiadomej czy olimpijskiej medalistki z Paryża, Darii Pikulik. W czołowej setce rankingu UCI jest aż sześć Polek, z czego cztery - w TOP 40. Jedną z tej czwórki jest Marta Lach, która sezon 2024 kończyła wyścigiem w Chinach. Na Tour of Chongming Island składały się trzy, płaskie etapy, co oznaczało zaciętą walkę. W takim terenie o losach klasyfikacji generalnej decydują często najmniejsze detale. Co za tym idzie - walka między faworytkami toczy się nie tylko na finiszach, ale i lotnych premiach, gdzie inkasuje się bonusowe (od 3 do 1) sekundy. Polka i jej grupa, Ceratizit-WNT doskonale to rozumiały. Już pierwszego dnia zmagań, choć Lach finiszowała na odległej pozycji, "zarobiła" na premiach 4 sekundy. Popis 27-latki miał się jednak dopiero zacząć. Dwa etapowe skalpy, życiowy sukces Marty Lach Dzień później, w środę wygrała 2. etap, wraz z koleżankami zajmując... wszystkie trzy miejsca na podium. Dzięki temu awansowała na drugą pozycję w łącznej klasyfikacji, ze stratą dwóch sekund do liderki, a jednocześnie - koleżanki z drużyny, Mylene de Zoete. Polka i Holenderka miały relatywnie duży (jak na specyfikę wyścigu) zapas nad kolejnymi przeciwniczkami, co oznaczało, że w czwartek losy "generalki" rozstrzygną najprawdopodobniej między sobą. I tak też się stało. Lach wygrała trzeci etap i dzięki 10-sekundowej bonifikacie za ten wyczyn wspięła się na najwyższy stopień podium. Pierwszy raz w karierze wygrała wyścig kategorii World Tour, łącznie w jego trakcie inkasując 500 punktów do rankingu UCI, co przesunie ją w okolice 20. miejsca na świecie. Sukcesem wywalczonym dla drużyny Ceratizit "podziękowała" jednocześnie za lata współpracy przed transferem do kolarskiego giganta - ekipy SD-Worx. Spędzi w niej trzy kolejne lata, jeżdżąc ramię w ramię z mistrzynią świata, Lotte Kopecky czy najlepszą sprinterką globu, Loreną Wiebes.