W 32-kilometrowej jeździe na czas z Santillana del Mar do Torrelavegi Kwiatkowskiemu nie udało się powtórzyć drugiego miejsca z pierwszego dnia ścigania, kiedy to w Maladze przegrał tylko z Australijczykiem Rohanem Dennisem (BMC). Tegoroczna impreza to dla kolarza z Torunia huśtawka nastrojów. Zaczęło się znakomicie, w drugim w karierze starcie w hiszpańskim wyścigu, drugi raz był jego liderem, tym razem przez trzy dni, po drugim, trzecim i czwartym etapie, co jest rekordem w historii polskich kolarzy w wyścigach zaliczanych do kolarskiego "wielkiego szlema". - Zaczęło się super. Plany były takie, że Michał chciał zdobyć koszulkę od początku wyścigu. Może nie w ten sposób, bo planował wygrać prolog i pierwszy etap, ale Dennis był silniejszy pierwszego dnia, a Valverde drugiego. Wspaniale jednak, że Michał pojechał w czerwonej koszulce – ocenił Sawicki. - Potem w planie Sky, ze względów taktycznych, było zostawienie liderowania innej ekipie. Przyjechaliśmy tutaj w mocno wymieszanym składzie, z młodymi zawodnikami, żeby zbierali doświadczenie na przyszłe lata. Wiadomo było, że nie będziemy mogli kontrolować tego wyścigu – przyznał doświadczony masażysta. W następnej fazie wyścigu Kwiatkowskiemu pokrzyżowała szyki kraksa na siódmym etapie z Puerto Lumbreras do Pozo Alcon, gdy dobrze czujący się na tego typu trasach mistrz świata z 2014 roku upadł, jadąc na czele grupy faworytów i w konsekwencji poniósł do nich straty. - Leżał wtedy praktycznie cały nasz zespół. Na południu drogi są jednak w innym stanie niż w innych częściach Hiszpanii. Poza tym upały powodowały, że nawierzchnia była jeszcze bardziej śliska. W pewnym momencie na jednym z zakrętów "poleciała" cała nasza drużyna. Nie było szans, by uniknąć upadku. Po tej kraksie trzeba było trochę odpuścić, odpocząć, przejechać spokojnie kolejne etapy – przypomniał Sawicki. Pech nadal jednak nie opuszczał torunianina, który przewrócił się na 30 km przed metą ostatniego z trzech górskich etapów w Asturii z metą w Lagos de Covadonga. - Kolejna kraksa pokrzyżowała mu plany, ale Michał jest nastawiony bardzo bojowo. Nie traci hartu ducha. Dał z siebie wszystko w jeździe na czas. Poza tym mamy jeszcze trzy fajne etapy. Będzie walczył do końca, nie odpuszcza tego wyścigu. Chce się jeszcze pokazać. Noga coraz lepsza, a to bardzo dobry prognostyk przed mistrzostwami świata w Innsbrucku - podkreślił. Na ostatnich etapach nie będzie już kwestii pomagania współliderowi ekipy Sky Davidowi de la Cruzowi. - Wyścig jest w pewnym sensie poukładany dla większości peletonu. My już nie uczestniczymy w walce o klasyfikację generalną. Michał nigdy nie miał roli pomocnika. Wystartował tu jako jeden z dwóch liderów. Jest zawodnikiem wysoko postawionym w hierarchii grupy i nadal będzie szukał swojej okazji do wygrania etapu – zapewnił Sawicki, dla którego tegoroczna Vuelta to 20. wielki tour w roli masażysty. Dziesięć razy towarzyszył kolarzom w hiszpańskiej imprezie, trzy w Tour de France i siedem w Giro d’Italia. W tym roku obchodzi też jubileusz 20-lecia pracy w kolarstwie i jest to jego dziesiąty rok w ekipie World Tour. - Moje ostatnie ekipy to Quick Step - siedem lat i Sky – trzy. Zaczynałem w historycznej pierwszej polskiej ekipie zawodowej - grupie Mróz, potem były CCC Polsat oraz zagraniczne Skill Moser i Ceramica Flaminia - wyliczał Sawicki. Sawicki jest jednym z 13 Polaków pracujących obecnie w zawodowych grupach zagranicznych. - Bardzo mnie cieszy, że jesteśmy cały czas na rynku, że doceniają nas najlepsze ekipy na świecie. Dla mnie to motywujące, że stanowimy już dużą część kolarskiej rodziny World Tour i mamy bardzo dobrą opinię - zauważył. Doświadczonego masażystę cieszy, że przyszłym roku jedna z grup World Tour będzie sponsorowana przez polska firmę CCC. - Ważne też, że – według docierających informacji – ekipa ma być zarejestrowana jako polska grupa. Wiem, że powstaje również grupa kobieca, a przede wszystkim, co najważniejsze dla naszego podwórka, że także ekipa młodzieżowa do 23 lat. Dobrze, że nie zapominamy o młodych ludziach. Tylko trzymać kciuki, wielkie brawa dla pana Dariusza Miłka. Oby więcej ludzi zachęciło się przez to do sponsorowania tego sportu i przyczyniło do powrotu do ogromnych kolarskich tradycji w Polsce - cieszy się Sawicki. W środę czeka kolarzy górski etap w Kraju Basków, długości 157 km, ze startem w Getxo, kończący się podjazdem do Balcon de Bizkaia. Michał Kwiatkowski zajmuje po 16 etapach 25. miejsce w klasyfikacji generalnej.