W niedzielę żaden cud się nie wydarzył. 163-kilometrowy "etap przyjaźni" był okazją dla popisów sprinterów. Nie zabrakło śmiałków, którzy próbowali uciec, ale o zwycięstwie etapowym zadecydował finisz z grupy. Pierwszy linię mety minął Giacomo Nizzolo (Trek), ale Włoch został zdyskwalifikowany za zajechanie na finiszu drogi rywalowi. Kolejne miejsca zajęli Włosi - Matteo Trentin (Etixx-Quick Step) i Sacha Modolo (Lampre). Wyścig obfitował w zwroty akcji. Nibali zapewnił sobie zwycięstwo na przedostatnim etapie. To kolejny sukces Włocha. 31-letni "Rekin z Mesyny" wygrał już Giro w 2013 roku. Z kolei w 2014 najlepszy był w Tour de France, a w 2010 w Vuelta a Espana. Zwycięstwem we wszystkich trzech największych wyścigach może się pochwalić jeszcze tylko pięciu innych kolarzy: Francuz Jacques Anquetil, Włoch Felice Gimondi, Belg Eddy Merckx, Francuz Bernard Hinault i Hiszpan Alberto Contador. Rafał Majka celował w miejsce na podium. Nieco zabrakło, ale tak wysoko Giro d'Italia nie ukończył jeszcze żaden polski kolarz. - Na pewno dałem z siebie wszystko, ale byli kolarze mocniejsi ode mnie. Nauczyłem się wiele na tym wyścigu, wiem też, że jeszcze trochę pracy przede mną, aby wygrywać wielkie wyścigi. Wiem jednak, że stać mnie na to - podsumował swój występ kolarz z Zegartowic na swoim profilu na Facebooku. Tegoroczny triumf Nibali odniósł w wielkim stylu. Dokładnie tydzień temu podczas górskiej jazdy indywidualnej na czas miał problem z rowerem i stracił do najlepszych kolarzy. Przed piątkowym etapem w klasyfikacji generalnej był czwarty, cztery minuty i 43 sekundy za prowadzącym Stevenem Kruijswijkiem (LottoNL). Holender wypadł jednak tego dnia z trasy. Liderem został Kolumbijczyk Esteban Chaves (Orica), a Nibali awansował na drugie miejsce z 44 sekundami straty. W sobotę kolarze mieli do przejechania wymagający górski etap i Włoch nie dał na nim szans swoim najgroźniejszym rywalom. Objął prowadzenie w wyścigu i praktycznie zapewnił sobie zwycięstwo, bo ostatni odcinek, nazywany "etapem przyjaźni", tradycyjnie zmian w czołówce klasyfikacji generalnej nie przynosi. Co więcej, w niedzielę z powodu niesprzyjającej pogody oraz kilku kraks sędziowie już w jego trakcie podjęli decyzję o neutralizacji i Nibalemu pozostało tylko bezpiecznie dojechać do mety. Ostatecznie w klasyfikacji generalnej wyprzedził Chavesa o 52 s. Trzecie miejsce zajął Hiszpan Alejandro Valverde (Movistar) - 1.17 straty, czwarte Kruijswik - 1.50, a piąte Majka - 4.37. Wyniki 21. etapu (Cuneo - Turyn, 163 km): 1. Nikias Arndt (Niemcy/Giant) 3:48.18 2. Matteo Trentin (Włochy/Etixx-Quick-Step) 3. Sacha Modolo (Włochy/Lampre) 4. Aleksander Porsew (Rosja/Katiusza) 5. Sean De Bie (Belgia/Lotto) 6. Ivan Savitsky (Rosja/Gazprom) 7. Rick Zabel (Niemcy/BMC) 8. Eduard Michael Grosu (Rumunia/Nippo) 9. Jay McCarthy (Australia/Tinkoff) 10. Alberto Bettiol (Włochy/Cannondale) ten sam czas ... 22. Rafał Majka (Polska/Tinkoff) 105. Paweł Poljański (Polska/Tinkoff) 134. Łukasz Wiśniowski (Polska/Etixx-Quick-Step) ten sam czas Klasyfikacja końcowa: 1. Vincenzo Nibali (Włochy/Astana) 86:32.49 2. Esteban Chaves (Kolumbia/Orica) strata 52 s 3. Alejandro Valverde (Hiszpania/Movistar) 1.17 4. Steven Kruijswijk (Holandia/LottoNL) 1.50 5. Rafał Majka (Polska/Tinkoff) 4.37 6. Bob Jungels (Luksemburg/Etixx-Quick-Step) 8.31 7. Rigoberto Uran (Kolumbia/Cannondale) 11.47 8. Andrey Amador (Kostaryka/Movistar) 13.21 9. Darwin Atapuma (Kolumbia/BMC) 14.09 10. Kanstancin Siucou (Białoruś/Dimension Data) 16.20 ... 35. Paweł Poljański (Polska/Tinkoff) 1:50.37 136. Łukasz Wiśniowski (Polska/Etixx-Quick-Step) 4:35.16