- Nigdy coś takiego mi się nie przytrafiło i nie wiem, jakie będą odczucia - serwis Cyclingnews cytuje Nibalego. - Wiem tylko, że zrobiłem wszystko, by być na pierwszym miejscu. Znalazłem się na podium, na drugim stopniu i nawet gdybym został zwycięzcą, to te emocje nie będą takie same. Nie interesują mnie sukcesy osiągane w taki sposób - dodał włoski kolarz. Froome został we wrześniu dopiero trzecim kolarzem w historii, któremu udało się wygrać w jednym roku Tour de France i Vueltę. Jak się jednak okazało w ubiegłym tygodniu, badanie próbki moczu, pobranej na 18. etapie, wykazało podwyższone stężenie salbutamolu u Froome’a. Przepisy dopuszczają 1000 nanogramów na milimetr, ale w organizmie brytyjskiego kolarza dawka była dwukrotnie większa. Froome czeka na decyzję kolarskich władz i jeśli jego wyjaśnienia nie zostaną zaakceptowane, czeka go najprawdopodobniej dyskwalifikacja oraz odebrania triumfu. Oznaczałoby to jednocześnie piątą wygraną Nibalego w wielkim tourze. Włoch wygrał Vueltę w normalnych okolicznościach w 2010 roku i wie, jak smakuje prawdziwy triumf. - W ogóle mnie to nie interesuje - podkreślił Nibali. - Wierzę w przepisy i wierzę, że władze zrobią to, co trzeba, ale takich emocji (jak po wygranej) nie odczuję - mówił. Team Sky, w którego barwach ściga się Froome, całkowicie odrzuca jakiekolwiek oskarżenia o doping. Kolarz miał używać inhalatora, by leczyć nasilające się objawy astmy w trakcie wyścigu. Dziesięć lat temu za złamanie przepisów przy zażywaniu tej samej substancji Międzynarodowa Unia Kolarska zdyskwalifikowała Alessandra Petacchiego, który oblał test antydopingowy podczas Giro d’Italia. Petacchi stracił pięć etapowych zwycięstw w tej imprezie. kip