Sprawa stała się głośna w zeszłym tygodniu, kiedy to Bridges nie została dopuszczona przez Międzynarodową Unię Kolarską(UCI) do startu w National Omnium Championship. Sytuacja jest o tyle ciekawa, że te zawody są mistrzostwami kraju organizowanymi przez federację British Cycling, która wcześniej dała zielona światło co do startów Bridges w lokalnej rywalizacji kobiet. Do sprawy odniósł się premier brytyjskiego rządu. - Uważam, że biologiczni mężczyźni nie powinni startować w kobiecych zawodach. Może to kontrowersyjna opinia, ale moim zdaniem wydaje się słuszna - tłumaczy Boris Johnson. Jego zdaniem pewne przestrzenie - takie jak szpitale, szatnie czy więzienia - powinny być wydzielone pomiędzy płci. Polityk nie chce jednak być traktowany jako osoba przeciwna transpłciowości jako takiej. - Moje zdanie stawia mnie w konflikcie z innymi, nad czym musimy popracować. Moja opinia nie oznacza, że mam coś przeciwko osobom zmieniającym płeć. Uważam, że to ważne, aby dać tym osobom maksymalne wsparcie w czasie podejmowania tak trudnej decyzji - dodaje. Brytyjczycy pozwalają startować, światowa unia nie Sprawa Bridges wywołała mały konflikt między British Cycling a UCI. Kolarka startowała już bowiem w zawodach organizowanych przez brytyjski związek, a występ na niedawnych krajowych mistrzostwach miał być okazją chociażby do jej pojedynku z pięciokrotną mistrzynią olimpijską, Laurą Kenny. "Zostaliśmy poinformowani przez UCI, że w krajowych zawodach zdobywa się punkty do międzynarodowego rankingu, a Bridges na ten moment nie jest zawodniczką dopuszczona do startu przez Unię i dopóki tak nie będzie, nie może brać ona udziału w zawodach rankingowych. Postępowanie w tej sprawie wciąż się toczy" - czytamy w oświadczeniu związku. Brytyjska federacja oświadczyła również, że rozumie rozczarowanie zawodniczki, jednocześnie zapraszając przedstawicieli innych dyscyplin, środowiska transpłciowe i niebinarne, a także rząd kraju do tego, by wspólnie wypracować rozwiązanie, które zapewni "godność i szacunek dla wszystkich sportowców". W rozmowie z BBC, prezydent UCI, David Lappartient powiedział, że osobiście bał się tego, że udział transpłciowych sportowców będzie miał wpływ na sprawiedliwość rywalizacji. Dodał także, że w jego opinii obecne zasady dotyczące poziomu testosteronu wśród zawodniczek są "niewystarczające". Bridges w przeszłości ustanowiła juniorski rekord kraju w jeździe na 40 kilometrów, została także wybrana przez federację do narodowej akademii kolarskiej w 2019 roku. W październiku 2020 roku postanowiła ujawnić swoją transpłciowość, a z początkiem kolejnego rozpoczęła terapię hormonalną. Niedługo później została dopuszczona przez British Cycling do startów z kobietami, po obniżeniu poziomu testosteronu w jej organizmie. Po rozpoczęciu terapii startowała jeszcze w męskich zawodach. W maju 2021 roku była 43. w męskim kryterium w czasie zawodów w Loughborough, we wrześniu była z kolei przedostatnia w szosowych Mistrzostwach Walii. Ostatni raz rywalizowała z mężczyznami w marcu tego roku, kiedy wygrała wyścig punktowany na Uniwersyteckich Mistrzostwach Wielkiej Brytanii w Glasgow. "Byłam nękana" Obecny status MKOL w sprawie transpłciowych sportowców, zaktualizowany po Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, mówi, że nie można z góry zakładać, aby taki sportowiec miał nienaturalną przewagę nad potencjalnymi rywalami. Międzynarodowy Komitet sugeruje także, by przedstawiciele poszczególnych dyscyplin sami ustalili sztywne zasady w tym temacie. Kolarskie władze ustaliły limit - poniżej 5 nanomoli na litr krwi. - Przedstawiłam UCI i British Cycling medyczną dokumentację potwierdzającą fakt, że spełniam wszystkie kryteria przewidziane dla transpłciowych sportowców. Przez ostatnie 12 miesięcy mój testosteron był sporo poniżej wyznaczonego progu - tłumaczy w rozmowie z "Guardianem" Bridges. Kolarka stwierdza także, że była nękana przez media, które na jej sprawie chcą nabić ruch na swoich stronach internetowych. - Moja prywatność została całkowicie naruszona, aby spekulować na temat mojego prawa do rywalizacji. Media atakują wszystko co nie jest w ich oczach normą, by wzbudzić zainteresowanie swoimi artykułami i zebrać pieniądze od reklamodawców - dodaje 21-latka. To z pewnością nie jest sprawa zero-jedynkowa i obie strony mają powody, by bronić swojej racji. To naturalne, że ewentualne konkurentki Bridges mogą być przeciwko rywalizacji z osobą, która niedawno wygrywała jeszcze męskie zawody. Swoją rację ma też sama Bridges, przedstawiając dokumenty potwierdzające spełnienie wymaganych przez federację norm. Trudność sytuacji zauważa też Boris Johnson. - Są to złożone kwestie i nie można ich rozwiązać jednym szybkim i łatwym aktem prawnym. Potrzeba sporo przemyśleń, by znaleźć właściwe rozwiązanie tego problemu - stwierdza szef brytyjskiego rządu.