Niemiec przez długie lata był pomocnikiem Scarponiego na największych turach - Giro d’Italia i Vuelta Espana, gdy obaj reprezentowali Lampre. Pan Przemysław jako pierwszy Polak wygrał etap we Vuelta Espana. W czwartek, 20 kwietnia, Niemiec ucierpiał w kraksie podczas III etapu Wyścigu dookoła Chorwacji, niemal natychmiast przetransportowano go do Polski. Ma pokiereszowany obojczyk i pękniętą rzepkę w kolanie. "Po mojej kraksie w czwartek jedną z pierwszych wiadomości, którą dostałem, był sms od Michele Scarponiego. Mówił, żebym się nie przejmował, że obojczyki łamią nawet najlepsi. Odpisałem mu, że dziękuję i życzę mu udanego Giro d’Italia. I nagle taka tragedia" - napisał na swym blogu Niemiec. O tragicznym wypadku, w którym zginął Scarponi Polak dowiedział się w sobotę, o godz. 8.30. "Dzwoniłem do mojego trenera powiedzieć mu, co z moim kolanem. Opowiedziałem mu wszystko, a on mnie zapytał, czy słyszałem co się stało. Powiedział mi, że Scarponiego potrącił samochód i jest w ciężkim stanie, a nawet mówi się, że nie żyje. Nie uwierzyłem. Po kilku minutach oddzwonił i powiedział, że to potwierdzone. Mamy tego samego managera, więc od razu zadzwoniłem do niego, ale nawet on jeszcze nic nie wiedział. Dopiero później zadzwonił z informacją o wypadku i pojechał do rodziny Scarponiego" - opisuje Niemiec. "Sypiam teraz po kilka godzin, nie daję rady dłużej. Obudziłem się o 5.45 rano, włączyłem telewizor i obejrzałem na Eurosporcie powtórkę wczorajszego etapu Tour of Alps, gdzie on walczył. Dwie godziny później już go nie było" - dodaje wstrząśnięty polski kolarz. Przemysław Niemiec jest zżyty z Michele Scarponim, nazywa go swoim przyjacielem. "Jest mi tym bardziej przykro, że znam też jego żonę i dzieci, czteroletnie bliźniaki. Byliśmy bardzo zżyci. Nasz świat kolarski nie jest duży, znamy się wzajemnie, kontakty między nami zostają na lata. Widzimy się 100 dni w roku. Jeździliśmy razem przez trzy lata, na wszystkich zgrupowaniach zawsze trzymaliśmy się razem. To była przyjaźń. Jak Scarponi osiągał swoje największe sukcesy w Lampre, to ja miałem w nich swój udział. On dla mnie zawsze był i będzie wielkim kolarzem. Był bardzo wesołym i zabawnym człowiekiem, razem z nim na wyścigach zawsze pojawiała się dobra atmosfera. Kiedy jechał z nami na wyścigu, nigdy nie było cicho, nawet jak coś nie szło to żartował. Taka dusza towarzystwa. Praktycznie na wszystkich swoich zdjęciach albo jest uśmiechnięty, albo ma głupią minę - taki właśnie był. Nie chciał jeszcze kończyć kariery w tym roku. Będzie mi go brakowało" - nie kryje P. Niemiec. Pogrzeb Scarponiego odbył się w miniony wtorek. Uczestniczyło w nim pięć tysięcy ludzi, w tym najwięksi kolarze i jego dobry znajomy, słynny piłkarski trener - Roberto Mancini. Tu przeczytasz więcej o pożegnaniu Scarponiego. MB