Ekwadorczyk przyprowadził na metę w Bielsku-Białej liczącą blisko 40 kolarzy grupę. Zostawił za sobą swoich największych rywali, w tym Rafała Majkę, Duńczyka Jakoba Fugslganga, Belga Remco Evenepoela. - Drużyna wiedziała, że etap będzie bardzo ciężki. Na początku oszczędzaliśmy siły, wiedząc, że końcówka będzie trudna. Kiedy minęliśmy wszystkie premie górskie wzięliśmy się do pracy - powiedział na mecie Carapaz. - Dwa lata temu jechałem w tym wyścigu i wiedziałem bardzo dobrze, że tak trzeba pojechać ten etap. Spokojnie na początku, a potem wypracować sobie pozycję do wygrania - dodał. W sobotę odbędzie się typowo górski etap wokół Bukowiny Tatrzańskiej, prawdopodobnie rozstrzygający. Carapaz przystąpi do niego jako lider. Ma cztery sekundy przewagi nad Włochem Diego Ulissim i Kamilem Małeckim. W Tour de Pologne, w którym w ostatnich latach o wygranej decydują sekundy, to dobra pozycja wyjściowa. - Dla naszej drużyny to bardzo ważna wiadomość. Mamy przewagę, mamy pewność siebie. Pokazaliśmy, że jesteśmy w dobrej dyspozycji, a nasza drużyna zawsze jest przygotowana do tego, żeby kontrolować wyścig - podkreślił 27-letni kolarz Team Ineos. Ekwadorczyk przyznał, że z powodu pandemii bardzo trudno było mu się wydostać z kraju do Europy. - Ciężej było dostać się do Europy niż wygrać tutaj - podkreślił. Jego główny cel na ten sezon jest podobny jak ten w ubiegłym roku. - Chcę wygrać Giro d’Italia. Tour de Pologne jest jednym z etapów przygotowań do Giro - zapowiedział Carapaz. Olgierd Kwiatkowski z Bielska-Białej