Przed finiszem piątego etapu na ulicach Bielska pojawiły się niewielkie wzniesienia. Mimo to zgodnie z przewidywaniami zwycięstwo odniósł wybitny sprinter - Luka Mezgec. Całkiem niespodziewanie w czołówce pojawił się Rafał Majka. Zajął szóste miejsce, najwyższe w tegorocznym wyścigu. Dla kolarza, który specjalizuje się w jeździe po górach, to zupełnie zaskakujący wynik. - Trochę jestem zdziwiony, że przyjechałem ze sprinterami - mówił na mecie. Ciułanie sekund Majka pokazał tym finiszem, że zamierza walczyć o zwycięstwo w Tour de Pologne. W Bielsku szukał szansy na zdobycie cennych sekund dzięki bonifikatom, które kolarze dostają za miejsce na podium. Nie udało się, bo został przyblokowany przez Petra Vakoca. Podjął jednak walkę. Polski kolarz doskonale zdaje sobie sprawę, że regułą w polskim wyścigu jest ciułanie sekund. W ostatnich dziesięciu edycjach tylko raz zwycięzca klasyfikacji generalnej miał przewagę liczoną w minutach. W 2016 roku Tim Wellens wyprzedził Włocha Fabio Felline o ponad cztery minuty, ale wtedy końcówka wyścigu toczyła się w ekstremalnych warunkach pogodowych, a jeden z etapów - w Bukowinie Tatrzańskiej - został anulowany. W ubiegłym roku Michał Kwiatkowski był lepszy od Simona Yatesa o 15 sekund, ale w 2012 roku przegrał wyścig o dwie sekundy z Moreno Moserem. Rafał Majka przed pięcioma laty wyprzedził Iona Izagirre o osiem sekund, a dwa lata temu był drugi ze stratą dwóch sekund do Dylana Teunsa. Czy noga kopie? Dzieje się tak mimo tego, że decydujące etapy rozgrywane są w górach albo wyścig kończyła jazda indywidualna na czas. W tym roku na zakończenie, podobnie jak w ostatnich latach, kolarzy czeka jazda w Tatrach. W czwartek 160 km z Zakopanego do Kościeliska, a w piątek - na zakończenie Tour de Pologne - 153-kilometrowy etap wokół Bukowiny Tatrzańskiej. Nie od dziś wiadomo, że polskie góry są mało selektywne, czasami więc wyścigu nie wygrywają "górale". Z kolei "górale" nie muszą być w najwyższej formie, by wygrać i to jest dobra wiadomość dla Majki. 29-letni kolarz grupy Bora-Hansgrohe nie ukrywa, że przez Tour de Pologne przygotowuje się do startu do Vuelty. Ostatni raz wystartował na przełomie maja i czerwca w Giro d’Italia (szóste miejsce), a potem odpoczywał i ciężko trenował w górach. Na start do Krakowa przyjechał z Livigno. - Czuję się dobrze, nie jest tak jak w 2014 roku (Majka wygrał wtedy Tour de Pologne - przyp.ok), że przyjechałem po Tour de France i noga kopie. To jest bardzo dobre przygotowanie do Hiszpanii, bo mamy non stop szarpane tempo. To nie znaczy, że nie będę walczył - powiedział Majka w Bielsku-Białej. Polski kolarz, obecnie 17. w klasyfikacji generalnej z 24 sekundami straty do prowadzącego kolegi z grupy Bora Pascala Ackermannna, nie zdradził, czy ważniejszy będzie dzisiejszy zakopiański etap, czy może jednak piątkowy w Bukowinie. Jeżeli drużyna będzie miała lidera już w czwartek, to w piątek trzeba będzie kontrolować wyścig. - A to nigdy nie jest łatwe - tłumaczy Majka. Bez względu na ustalenia taktyczne, jedno jest pewne - jeden z dwóch najlepszych polskich kolarzy w zawodowym peletonie przystępuje dziś do walki o wygraną w Tour de Pologne. Olgierd Kwiatkowski, Zakopane