- Pogoda fajna, gorąco, ale ja tak lubię. Lepiej ciepło niż zimno. Dystans prawie 240 kilometrów, więc było co jechać - mówił Rafał Majka, który utrzymał trzecią lokatę w klasyfikacji generalnej. Jego kolega klubowy i lider wyścigu Peter Sagan nie zdołał powtórzyć sukcesu z Krakowa, gdzie pewnie zwyciężył. W Zabrzu finiszował na trzeciej pozycji, ale Majka nie odebrał tego jako porażki drużyny Bora-hansgrohe. - Atmosfera jest bardzo dobra. Mamy już jedną wygraną, wczoraj obaj stanęliśmy na podium. Dziś Peter powiększył przewagę w klasyfikacji generalnej, a jutro może dołożyć kolejną bonifikatę. Możemy wygrać wyścig z Peterem, też fajnie by było. Chciałbym stanąć na podium, ale najważniejsze, by drużyna wygrywała, a nie tylko ja - podkreślił. Maciej Paterski, który zachował różową koszulkę najlepszego "górala", chyba gorzej znosił upał. - Wypiłem dziś co najmniej dziesięć bidonów wody - wspomniał. Najszczęśliwszym zawodnikiem na mecie przy stadionie Górnika Zabrze był Caleb Ewan. Znakomity australijski kolarz wreszcie wygrał etap. W Krakowie przegrał tylko z Saganem. - Pierwszy raz wygrałem w Polsce. Finisz nie był łatwy, ponieważ przejechaliśmy bardzo długi etap i byłem już zmęczony. Z Saganem rozpoczęliśmy sprint w tym samym momencie, ale tym razem ja go wyprzedziłem - powiedział Ewan. Chyba nie do końca zadowolony był najszybszy z Polaków 19-letni Alan Banaszek. Kolarz drużyny CCC Sprandi Polkowice zajął dziewiąte miejsce, ale jeszcze 30 metrów przed metą był znacznie wyżej. Wyprzedził jednak wielu renomowanych sprinterów i po raz pierwszy w karierze uplasował się w pierwszej dziesiątce wyścigu World Tour.