"Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, aby uczcić pamięć Bjorga. Myślę, że wyszliśmy z tego z honorem. Daliśmy wsparcie belgijskiej drużynie. Rozmawiałem z dyrektorami wielu grup i są wdzięczni, że podjęliśmy takie decyzje. Docenili, że Polacy tak pięknie się zachowali, że ten etap udało się przeprowadzić dumnie i dostojnie" - podkreślił Lang. Na wtorkowym etapie kolarze się nie ścigali. Minutą ciszy uczcili pamięć Lambrechta na starcie w Jaworznie, na mecie na górze Kocierz oraz na 48. kilometrze, tym samym, na którym w poniedziałek doszło do tragicznego wypadku. Skróconą do 133 km trasę przejechali powoli i w skupieniu. "To był jeden z najtragiczniejszych dni w historii wyścigu, ale najważniejsze, że przeżyliśmy go razem. Wspaniale zachowali się nasi kibice, którzy pokazali, że Polacy, to fantastyczny naród. Potrafimy się bawić, a w trudnych momentach potrafimy się zjednoczyć" - dodał Lang. Dyrektor wyścigu zapowiedział także, że dalsza część wyścigu odbędzie się zgodnie z planem, ale w pewnym wyciszeniu i bez "hucznych dekoracji" na metach trzech pozostałych etapów w Bielsku-Białej, Kościelisku i Bukowinie Tatrzańskiej. Do tragicznego wypadku doszło w pierwszej części poniedziałkowego etapu w okolicach Żor. 22-letni Lambrecht uderzył w betonowy przepust na drodze i na miejscu był reanimowany, a następnie przewieziony do szpitala w Rybniku. Zmarł na stole operacyjnym w wyniku poważnych obrażeń klatki piersiowej i jamy brzusznej.