O nowym wątku napisał branżowy portal cyclingnews.com, powołując się na wypowiedź jednego z polskich kolarzy, który chciał pozostać anonimowy. Ów zawodnik miał przekazać, że Lambrecht krótko przed tragicznym wypadkiem podniósł rękę, co mogło znamionować, że potrzebował pomocy. To jednak wciąż nie daje odpowiedzi, dlaczego tak naprawdę upadł. W świetle tej wypowiedzi można jedynie domniemywać, że Belg mógł poczuć się źle i sygnalizował problemy ze zdrowiem. Takiego scenariusza, w rozmowie z dziennikarzami, nie wykluczył lekarz wyścigu TdP, dr Ryszard Wiśniewski. Przemysław Niemiec, były zawodowy kolarz, obecnie odpowiedzialny za trasę wyścigu, jak każdy nie za bardzo był w stanie mówić o wielkiej tragedii do jakiej doszło w poniedziałek. Nie mógł w to uwierzyć. Powiedział, że do wypadku doszło przed Żorami, na prostym odcinku drogi, na 48 kilometrze etapu z Chorzowa do Zabrza. Jego zdaniem możliwe, że Lambrecht po prostu się zagapił. Jednym ze świadków wydarzenia był kolarz reprezentacji Polski Paweł Franczak. Twierdził, że widział jakby Belgowi ręka ześlizgnęła się z kierownicy. Upadek nie wyglądał groźnie. Był jak wiele podobnych w trakcie wyścigów. Dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang potwierdza obie wersje. - 48. kilometr okazał się pechowy. Z jezdni, nie wiadomo dlaczego, zjechał Bjorg Lambrecht. Tak się złożyło, że wpadł do głębokiej fosy. Nie było żadnej wysepki, ronda. To nie był zjazd, na którym osiąga się wysoką prędkość. Prosta, szeroka droga. Może to był moment zawahania - stwierdził Lang. ok, Art