Prędkość zmierzył sobie sam na urządzeniu zamontowanym na rowerze. Na ostatnich metrach Kolumbijczyk stoczył zaciętą walkę z Włochem Elią Vivianim i Australijczykiem Calebem Ewanem, wyprzedzając ich o ćwierć koła. "Finisz był bardzo trudny. Miałem wielu świetnych rywali, a Viviani i Ewan byli bardzo blisko. Moja ekipa była nastawiona na rozegranie etapu właśnie w ten sposób - nie pozwolić, by ucieczka uzyskała większą przewagę, szczególnie że odcinek był dość krótki, oraz doprowadzić do finiszu z peletonu" - komentował. Dzień wcześniej w Warszawie Gaviria był drugi, ustępując koledze klubowemu Włochowi Davide Martinellemu. Zapytany o podział ról w grupie Etixx-Quick Step i czy Martinelli miał mu pomagać na finiszu, odpowiedział twierdząco. "Cały zespół pracował na ten sukces, także Martinelli. Jest to sukces całej naszej drużyny" - podkreślił. Kolumbijczyk nie ma większych nadziei na utrzymanie żółtej koszulki na górskich etapach, ale liczy na to, że zachowa ją przez dzień albo dwa. 21-letni niezwykle utalentowany kolarz odnosi sukcesy i na szosie (wygrane etapy w Tour de San Luis i Tirreno-Adriatico), i na torze. Jest aktualnym mistrzem świata z Londynu w olimpijskiej konkurencji omnium, obronił tytuł z czempionatu w Cali. W czwartek Gaviria będzie się starał utrzymać koszulkę lidera na trzecim etapie z Zawiercia do Nowego Sącza (240 km).