"Zdecydowaliśmy, że Dylan nie weźmie udziału w żadnym wyścigu do czasu kiedy UCI podejmie decyzję w sprawie wypadku" - czytamy w komunikacie holenderskiej grupy. Decyzja została podjęta w związku z incydentem do jakiego doszło podczas pierwszego etapu Tour de Pologne w Katowicach. Na finiszu Groenewegen odepchnął łokciem wyprzedzającego go swojego rodaka Fabio Jakobsena. Jakobsen wpadł na barierki przy prędkości ponad 70 km na godzinę. Doznał ciężkich urazów głowy i klatki piersiowej. Jego życiu zagrażało niebezpieczeństwo. Przewieziony do szpitala przeszedł pięciogodzinną operację. Poszkodowany w piątek został wybudzony ze śpiączki. Jego stan lekarze określają jako ciężki, ale stabilny. W wypadku zostali poszkodowani również sędzia oraz inni kolarze. Groenewegen ma złamany obojczyk. Natychmiast został jednak zdyskwalifikowany z wyścigu. Holendrowi grozi proces cywilny. Prokurator w Katowicach wszczął już śledztwo w tej sprawie. Do sądu zamierza go podać również szef grupy w której jeździ Jakobsen Patrick Lefevere. Grupa Jumbo-Visma pierwszy komunikat wydała kilka godzin po wypadku. Przeprosiła za zachowanie swojego zawodnika. W piątkowym oświadczeniu nadal uznaje, że wina stoi po stronie Groenwegena. Grupa czuje się jednak w obowiązku wesprzeć zawodnika i jego rodzinę, ponieważ znajdują się w fatalnym stanie psychicznym. Groenewegen udzielił wywiadu holenderskiej telewizji NOS. Był wstrząśnięty, płakał przy niektórych swoich wypowiedziach. Wyraził skruchę. - To był mój błąd - powiedział. - Myślę teraz tylko o Fabio i jego rodzinie. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie - dodał. Sprawca wypadku sam zdecydował, że nie będzie teraz wsiadał na rower i nie myśli o wyścigach. ok