- Startowaliśmy w Giro d'Italia, gdy sprawa Chrisa Froome'a i salbutamolu nie była jeszcze zamknięta. Publiczność fantastycznie nas tam przyjęła. To samo w Hiszpanii. Wydaje się, że (wybryki kibiców) to coś bardzo francuskiego. Nie sądzicie, że jest to część kultury francuskiej? Ja tak uważam - oświadczył Brailsford na konferencji prasowej w Carcassonne, w dniu przerwy w wyścigu. - Nie jestem pewny czy Francuzi chcieliby, aby ich piłkarska reprezentacja była opluwana w Rosji (podczas mistrzostw świata). Tutaj plują na nas i na naszą drużynę. Czy to się szybko skończy? Nie jestem zbytnim optymistą. To jest wyzwanie, akceptujemy je i musimy mu sprostać - dodał. Brailsford zasugerował również, że zagraniczne ekipy mogą w przyszłości omijać Tour de France, jeśli nie będą traktowane z większym szacunkiem. - Jeśli chcecie, możecie mieć Tour de France tylko dla francuskich drużyn - podkreślił. Grupa Sky jest bardzo niepopularna we Francji od kiedy jej brytyjski zawodnik Bradley Wiggins wygrał najbardziej prestiżowy wyścig w 2012 roku, rozpoczynając dominację tej ekipy. W czterech z pięciu następnych edycji triumfował Froome. Brytyjczyk kilka dni przed startem został oczyszczony przez UCI z podejrzeń o stosowanie dopingu i dopuszczony do startu. I choć zaapelował do kibiców o "pozytywny doping", to wzdłuż trasy pojawiają się transparenty łączące Sky i jego osobiście z niedozwolonym wspomaganiem, a podczas etapu l'Alpe d'Huez Froome został przez jednego z widzów uderzony w ramię. Obiektem ataków był także wcześniej, choćby w 2015 roku, kiedy został oblany... moczem. Prowadzący w klasyfikacji generalnej Thomas, po jednym z dwóch etapowych zwycięstw, został wygwizdany w trakcie dekoracji. Po 15 etapach ma 1.39 przewagi nad Froome'em. Jednym z pomocników Thomasa i Froome'a podczas "Wielkiej Pętli" jest Michał Kwiatkowski.