We wtorek, na 16. etapie, zjeżdżając z przełęczy Portet d'Aspet na czele stawki Gilbert osiągnął zbyt dużą prędkość i nie wyrobił się na jednym z zakrętów. Uderzył w murek, a następnie przekoziołkował nad nim i spadł w ok. dwumetrowy wąwóz. Kraksa wyglądała groźnie, ale gdy Belg powrócił na drogę, po chwili pokazał w stronę kamery uniesiony kciuk, wsiadł na rower i ukończył etap. Później okazało się, że ma problem z kolanem (pękła mu rzepka) i wycofał się z dalszej rywalizacji w "Wielkiej Pętli". "Otrzymałem wiele wzruszających wiadomości z Europy, Japonii czy Stanów Zjednoczonych i za wszystkie chcę bardzo podziękować. Motywują mnie do walki i mam nadzieję na powrót przed końcem sezonu" - stwierdził 36-letni Gilbert po opuszczeniu kliniki. W sobotę odbędzie się rozstrzygający etap Tour de France - jazda indywidualna na czas z Saint-Pee-sur-Nivelle do Espelette (31 km) we francuskiej części Kraju Basków. Przed tą próbą Brytyjczyk Geraint Thomas (Sky) ma dwie minuty i pięć sekund przewagi nad mistrzem świata w tej konkurencji Holendrem Tomem Dumoulinem (Sunweb) oraz 2.24 nad Słoweńcem Primozem Roglicem (LottoNL-Jumbo), który także dobrze jeździ na czas. W walce o podium liczyć się będzie również czterokrotny zwycięzca TdF Brytyjczyk Chris Froome (Sky), który traci 2.37. Najlepszy z Polaków Rafał Majka (Polska/Bora-Hansgrohe) jest 19. w klasyfikacji generalnej ze stratę 37.35. Wyścig zakończy się w niedzielę w Paryżu. Przedostatni etap ubiegłorocznego TdF, "czasówkę" w Marsylii, wygrał Maciej Bodnar przed Michałem Kwiatkowskim. Był to bezprecedensowy sukces polskich kolarzy.