Nie efektowne ujęcia z trasy, z podium wyścigu albo ze startu. Jednym z najbardziej chwytliwych zdjęć po niedzielnym etapie Tour de France - jeździe drużynowej na czas w Brukseli - była fotografia pokazująca sędziego odmierzającego specjalną miarką długość skarpetki zawodnika Sunweb. Komentarzy można się domyślić. "Zamiast skupić się na kontroli próbek moczu i krwi i motorków w niektórych kołach UCI woli sprawdzić właściwy rozmiar skarpetek. Obudźcie się" - napisał były francuski trener, obecnie felietonista "Le Monde" Antoine Vayer. W listopadzie ubiegłego roku Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) wprowadziła przepis określający maksymalną wysokość kolarskich skarpet. Według nowego regulaminu, długość skarpet nie może przekraczać połowy kości strzałkowej zawodnika. Głosy niedowierzania pojawiły się po opublikowaniu nowych zasad. "To nie do uwierzenia. Brakuje mi słów. Co za żart" napisał na swoim profilu społecznościowym Jonathan Vaughters, menedżer zespołu Education First. Skąd taki pomysł? Wbrew pozorom sprawa jest poważna i przypomina różne przepisy w skokach narciarskich likwidujące przewagę technologiczną. Kolarskie władze zwróciły uwagę na ten element stroju po otwierającym Tour de France w 2017 roku etapie jazdy na czas w Düsseldorfie. Czasówkę wygrał Geraint Thomas, a jeszcze trzech kolarzy Team Sky (dziś Ineos) znalazło się w pierwszej dziesiątce. Na ósmej pozycji przyjechał wtedy Michał Kwiatkowski. Każdy z zawodników miał specjalne owiewki i charakterystyczne długie skarpety. Wszystkie składniki stroju kolarzy Sky miały poprawić aerodynamikę i dzięki temu zapewnić lepszy wynik. A skarpety powiększały tzw. "powierzchnię ślizgową". Ten patent wykorzystywany był wcześniej w kolarstwie torowym, gdzie o zwycięstwie decydują tysięczne części sekundy. Pionierami zmian byli Brytyjczycy, którzy od wielu lat dominują w kolarstwie torowym, wygrywając klasyfikację medalową dwóch ostatnich igrzysk olimpijskich w tej konkurencji. Naukowcy z zagranicznych ośrodków badawczych podkreślają, że właśnie detale ubioru przyczyniły się do brytyjskich sukcesów na torze i powielają je w swoich krajach. Polscy torowcy w ostatnich latach prowadzili badania w tunelach aerodynamicznych w Dreźnie. Ocenia się, że tzw. "efekt skarpetki" poprawia wynik o 0,5 sekundy na kilometrze. Przy tak wyrównanej stawce w Tour de France, w jeździe na czas na szosie skarpetka może więc dać zwycięstwo etapowe i prowadzenie w klasyfikacji generalnej szczególnie na początku wyścigu. Nic nie słychać o tym, czy po niedzielnym etapie któryś z kolarzy został ukarany za nieprzepisowy strój. To słaba strona nowego regulaminu. Brakuje jasnego przepisu, jakie są kary za użycie skarpetek wielkości pończoch. Olgierd Kwiatkowski