Konrad wyprzedził o 42 sekundy grupkę towarzyszy ucieczki, na czele której finiszowali Włoch Sonny Colbrelli (Bahrain-Victorious) i Australijczyk Michael Matthews (BikeExchange). Grupa z Pogacarem i innymi faworytami wyścigu dojechała do mety ze stratą blisko 14 minut. We wtorek próbował szczęścia w ucieczce m.in. Michał Kwiatkowski, ale peleton dogonił śmiałków. Dopiero druga próba była udana. W akcji uczestniczyło kilkunastu kolarzy, którzy na podjazdach pirenejskich podzielili się na mniejsze grupki. Konrad zaatakował 36 km przed metą podczas wspinaczki na przełęcz Portet-d'Aspet i nie dał się już doścignąć. "Wybrałem właściwy moment do ataku. Czułem się bardzo dobrze. Po raz trzeci brałem udział w ucieczce i tym razem wreszcie się udało" - cieszył się 29-letni mistrz Austrii, który w Saint-Gaudens odniósł życiowy sukces. W końcówce etapu wzrosło tempo w peletonie, z którego odskoczyła 11-osobowa grupa z Pogacarem i innymi kandydatami do podium. Nie zabrakło w niej nikogo z czołówki i w klasyfikacji generalnej nie zaszły żadne zmiany. Młody Słoweniec wciąż ma ponad pięć minut przewagi nad Kolumbijczykiem Rigoberto Uranem, Duńczykiem Jonasem Vingegaardem i Ekwadorczykiem Richardem Carapazem. "Nie wiem, dlaczego jechaliśmy tak ostro na ostatnim podjeździe. W środę pojedziemy jak najmocniej i pewnie wszyscy będą próbowali atakować. Dużo powiedziano o mojej drużynie, o naszej słabości lub naszej sile. Uważam, że jesteśmy najlepszym zespołem" - podkreślił Pogacar, którego w drodze po drugie z rzędu zwycięstwo w "Wielkiej Pętli" wspiera m.in. Rafał Majka. Polak powoli dochodzi do siebie po piątkowej kraksie. "Rafał ma trudności z oddychaniem, w nocy może spać tylko w jednej pozycji, ale z dnia na dzień jego stan się poprawia" - dodał lider wyścigu. W środę czeka kolarzy trudny pirenejski odcinek z metą w Saint-Lary-Soulan, gdzie zwycięstwa etapowe odnosili Zenon Jaskuła w 1993 roku i Majka w 2014.