"Wielka Pętla" jest jedną z najbardziej prestiżowych tegorocznych imprez sportowych na świecie, które jeszcze nie zostały przełożone lub odwołane z powodu pandemii. Na przyszły rok przeniesiono m.in. igrzyska olimpijskie i piłkarskie mistrzostwa Europy. Niedawno obecna minister sportu Roxana Maracineanu oceniła, że jest jeszcze za wcześnie na decyzje o TdF, rozważała także możliwość przeprowadzenia wyścigu bez udziału kibiców. Tę ostatnią ewentualność wykluczył niedawno dyrektor imprezy Christian Prudhomme. "Bóg mi świadkiem, że jestem kibicem Tour de France, każdego lata nie przegapię nawet jednego etapu. Jeśli będziemy mieli wystarczające środki, aby zapewnić wszystkim kolarzom i kibicom testy (na koronawirusa - PAP), i wszystkie dadzą negatywny wynik, to dlaczego nie? Ale to jest mało prawdopodobne. Nie ma szczepionki, lekarstwa, ludzie umierają" - powiedział Douillet we francuskiej telewizji. Dwukrotny mistrz olimpijski w judo, który na czele ministerstwa sportu stał w latach 2011-12, porównał też sytuację TdF do marcowych wyborów gminnych, które nie zostały odwołane mimo pandemii. "Byłem wściekły, gdy zobaczyłem, że wybory przebiegają normalnie. Nie boję się powiedzieć, że to zbrodnia przeciwko ludzkości. Jak dla mnie zorganizowanie Touru w tych warunkach jest na tym samym poziomie. To szaleństwo" - stwierdził. Organizator - stowarzyszenie ASO - już wcześniej skontaktował się z gospodarzami miast etapowych, informując, że decyzja o organizacji wyścigu zapadnie do 15 maja. Planowo start ma nastąpić 27 czerwca w Nicei, a meta tradycyjnie w Paryżu - 19 lipca.