Szurkowski uległ wypadkowi 10 czerwca podczas wyścigu weteranów w Kolonii. Tuż przed nim przewróciło się dwóch kolarzy, a on sam upadł na twarz. Doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego i czterokończynowego porażenie. A ponadto miał uszkodzoną czaszkę, połamaną w kilku miejscach szczękę, zdeformowany nos, wyrwaną wargę. "Odwiedziliśmy Ryszarda w Konstancinie razem z Mietkiem Nowickim. Szukaliśmy go po szpitalu. W pierwszej chwili go... nie poznałem. Trudno mi o tym mówić. Rysiek to wspaniały człowiek, król polskiego kolarstwa. Jest dla mnie przyjacielem, bratem wręcz. Trzeba się modlić do Pana Boga o zdrowie dla Ryśka" - powiedział PAP Mytnik łamiącym się ze wzruszenia głosem. Szurkowski przeszedł w Niemczech kilka operacji kręgosłupa i twarzy. Tam rozpoczął rehabilitację, którą od trzech miesięcy kontynuuje w Konstancinie. Mytnik, który zdobył z Szurkowskim dwa złote medale mistrzostw świata w jeździe drużynowej na 100 km (1973, 1975) oraz w tej samej konkurencji srebrny na igrzyskach w Montrealu (1976), wspomniał o pomocy, jakiej udzielił mistrzowi inny znakomity w przeszłości kolarz Mieczysław Nowicki. "To Mietek zorganizował transport Ryszarda z Niemiec i szpital w Polsce" - podkreślił. Wypadek w Kolonii był dla wielu tajemnicą poliszynela. Koledzy z peletonu, znajomi, lekarze, dziennikarze zachowali solidarność, nie informując o dramacie opinii publicznej, o co prosiła rodzina i sam Szurkowski. Zmienił on jednak zdanie po wizycie w szpitalu w Konstancinie komentatora Eurosportu Krzysztofa Wyrzykowskiego, którego zna go od 45 lat. "Myślę, że Ryśkowi trudno było odnaleźć się w nowej sytuacji, z tą zmasakrowaną twarzą, w łóżku szpitalnym. Nie chciał się pokazywać ludziom, nie chciał rozgłosu, ale powoli oswaja się z tym dramatem i wygląda o wiele lepiej" - dodał Mytnik. Szurkowski postanowił zabrać głos, gdy okazało się, że koszty leczenia przekraczają możliwości rodziny. Przyjaciele i media organizują akcję zbierania pieniędzy na rehabilitację w ośrodku w Kamieniu Pomorskim. Jest nadzieja, że dzięki najnowocześniejszych urządzeniom, jak egzoszkielet i lokomat, Szurkowski ponownie stanie na nogi. 72-letni obecnie Szurkowski to najlepszy polski kolarz w historii, mistrz świata z 1973 roku, dwukrotny srebrny medalista olimpijski i czterokrotny zwycięzca Wyścigu Pokoju. Powszechnie uważano go za najlepszego zawodnika-amatora na świecie. Interesowały się nim najlepsze grupy zawodowe, m.in. belgijska Molteni, w której występował słynny Eddy Merckx, ale w tamtych czasach kolarze z bloku państw socjalistycznych nie mieli możliwości przejść na zawodowstwo. Po zakończeniu kariery Szurkowski z sukcesami prowadził kadrę narodową (1984-88). W 1985 roku jego podopieczny Lech Piasecki wygrał Wyścig Pokoju i został mistrzem świata, a trzy lata później na igrzyskach olimpijskich w Seulu Polacy sięgnęli po srebro w wyścigu drużynowym. Szurkowski był twórcą pierwszej w Polsce kolarskiej grupy zawodowej Exbud (1988-89), dyrektorem polskiej części Wyścigu Pokoju, a także prezesem Polskiego Związku Kolarskiego (2010-11). Ostatnio prowadził sklep rowerowy na warszawskiej Woli. W plebiscycie na najlepszego sportowca Polski XX wieku zajął drugie miejsce, za Ireną Szewińską. Ma najwyższe odznaczenia państwowe, w tym Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. af/ pp/