24-letni, imponujący wszechstronnością "Pogi" w sezonie 2023 wygrywał dotąd seryjnie. Przed Liege-Bastogne-Liege miał już na koncie 11 triumfów, w tym - w innym monumencie, Ronde van Vlaanderen. W niedzielę stał przed szansą na zgarnięcie tzw. "Tryptyku Ardeńskiego" i triumf w trzech kolejnych klasykach, odbywających się na belgijsko-francuskim pograniczu. Był bezkonkurencyjny w Amstel Gold Race i Strzale Walońskiej. Do kompletu brakowało tylko "Staruszki". Niestety, marzenia o podwójnym sukcesie i powtórzeniu wyczynu tragicznie zmarłego w tym roku Włocha, Davide Rebellina (zginął w wypadku) prysły wyjątkowo szybko, bo już po kilkudziesięciu kilometrach rywalizacji. Tadej Pogacar ucierpiał w kraksie i zmuszony był wycofać się z wyścigu. Niestety, przerwa Słoweńca potrwa zdecydowanie dłużej, niż on sam by sobie tego życzył. Tadej Pogacar przeszedł zabieg. Przymusowa przerwa Badania wykazały, że w wyniku upadku doznał on złamań kości lewej dłoni: łódeczkowatej i księżycowatej. Konieczny był zabieg, który przeprowadzono jeszcze w niedzielne popołudnie. Lekarz drużyny, UAE Team Emirates, Adrian Rotunno poinformował, że zakończył się on sukcesem. W poniedziałek Pogacar wróci do ojczyzny, gdzie rozpocznie proces rehabilitacji. "La Gazzetta dello Sport" poinformowała, że przerwa gwiazdora potrwać może od pięciu do sześciu tygodni. Oznacza to, że może wpłynąć na jego przygotowania do najważniejszego wyścigu sezonu, Tour de France. 24-latek wygrywał go w przeszłości dwukrotnie (w 2020 i 2021 roku). Ostatnią edycję zakończył na drugiej pozycji, ulegając Jonasovi Vingegaardowi (Jumbo-Visma). Kolejny start Tadeja Pogacara planowany był w czerwcu. Ma on stanąć do rywalizacji w "domowym" Tour of Slovenia. Przed rokiem, wraz z Rafałem Majką rozdawał w tym wyścigu karty. Wygrał dwa etapy (podobnie jak Polak) i klasyfikację generalną. Świat obiegło nagranie, na którym w końcówce jednego z nich nasz rodak i Słoweniec grają o zwycięstwo w... "papier, kamień, nożyce".