W Bagneres-de-Bigorre w Pirenejach pierwszy był Irlandczyk Daniel Martin, wyprzedzając towarzysza ucieczki Duńczyka Jakoba Fuglsanga. Niewielką grupkę pościgową, składającą się praktycznie z wszystkich liczących się w wyścigu zawodników, na czele z liderem - Brytyjczykiem Chrisem Froome'em, przyprowadził z 20-sekundową stratą Kwiatkowski. "W grupie pościgowej nie było ani szybkich kolarzy, którzy mieliby swoich pomocników i chcieliby powalczyć o zwycięstwo etapowe, ani ludzi Kwiatkowskiego z ekipy Omega Pharma. Albo jedni, albo drudzy mogliby podyktować mocniejsze tempo i skaskować ucieczkę. Ale po prostu w tej grupce ich nie było. Kwiatkowskiemu pozostała walka o trzecie miejsce. Nie mógł dziś wygrać i musi poczekać na kolejną okazję" - powiedział Szurkowski. Mistrz świata z 1973 roku nie chce rozbudzać nadmiernych oczekiwań związanych ze startem Kwiatkowskiego w Tour de France. "To młody i bardzo utalentowany kolarz, ale nie jest faworytem wyścigu. Jedzie inteligentnie, wykorzystuje swoje szanse. Dobrze sobie radzi z krótszymi podjazdami. Zobaczymy, jak będzie na dłuższych". Szurkowski unika też spekulacji na temat jazdy Kwiatkowskiego w dalszej części Tour de France. "Kwiatkowski jest na razie na trzynastym miejscu, ze stratą ponad trzech minut do Froome'a, więc mu bezpośrednio nie zagraża. Czy awansuje do pierwszej dziesiątki, a może jeszcze wyżej? Nie ma co gdybać. Proszę zwrócić uwagę: ci, co w sobotę rządzili, dziś słono za to zapłacili. Wykruszył się Richie Porte (dotychczasowy wicelider, pomocnik Froome'a, stracił w niedzielę ponad 17 minut - przyp. red). Za nami dopiero pierwszy z trzech tygodni wyścigu. Nie było jeszcze ciężkich gór. Szanse Kwiatkowskiego trzeba na razie oceniać ostrożnie" - podkreślił czterokrotny zwycięzca Wyścigu Pokoju.