- Pasztet nie jest klasyczną potrawą bożonarodzeniową, ale przepadam za nim i spróbuję go sama upiec. Lubię przygotować dla najbliższych coś nowego. Z wigilijnych potraw moją ulubioną jest... dodatek do karpia, czyli warzywa gotowane przez moją mamę. Uwielbiam też ciasta - powiedziała Włoszczowska. Dwukrotna srebrna medalistka olimpijska ma swój wymarzony prezent pod choinkę: - To zestaw narzędzi rowerowych. Chciałabym mieć wreszcie własne. Muszę pożyczać od brata albo od mojego chłopaka, potem gubię je i obrywam za to, więc własna skrzyneczka od świętego Mikołaja bardzo by mi się przydała. Włoszczowska przyznała, że powstrzymanie się przed smakołykami ze świątecznego stołu wymaga sporego samozaparcia, ale ma na to receptę. - Sport jest ratunkiem przed obżarstwem. Święta nie przeszkadzają w uprawianiu sportu, wręcz przeciwnie. W mojej rodzinie wszyscy lubimy aktywnie spędzać czas. Biegamy na nartach, a wieczorem biesiadujemy. To najlepszy scenariusz na święta. Dom, ogień w kominku - to wszystko, czego potrzebujemy - wspomniała. Tuż przed świętami Włoszczowska miała sporo pozasportowych obowiązków. Promowała w Warszawie i innych miastach film "Road to Rio", którego była bohaterką, spotykała się z kibicami, udzielała wywiadów, wzięła udział w akcji "Szlachetna paczka". Po raz pierwszy uczestniczyła także jako delegatka w zjeździe sprawozdawczo-wyborczym Polskiego Związku Kolarskiego, na którym został wybrany nowy prezes - Dariusz Banaszek. Zawodniczka grupy Kross powoli myśli o najbliższym sezonie. Jej koleżanką klubową będzie liderka rankingu UCI w kolarstwie górskim Szwajcarka Jolanda Neff. - To był jesienny hit transferowy. Do dziś odbieram gratulacje z całego świata, że udało nam się pozyskać Jolandę. Taka zawodniczka w polskiej drużynie i na polskim rowerze - to już jest sukces. Czuję, że będziemy się z Jolandą wzajemnie nakręcać. Na mnie będzie wpływać jej spontaniczność i energia, a jej zapewne przyda się moje doświadczenie - oceniła. Po igrzyskach w Rio de Janeiro Włoszczowska zapowiadała, że następny sezon potraktuje ulgowo. Czy w związku z transferem Neff zmieniła zdanie? - Nie będę na siebie nakładać presji, że muszę osiągnąć życiowy wynik w mistrzostwach świata czy w innych wyścigach. Tę presję odczuwałam na igrzyskach w Brazylii i mimo to udało mi się podejść do olimpijskiego startu z pewnym dystansem. W tej chwili nie dźwigam na swoich barkach wielkiego ciężaru oczekiwań. A poza tym mamy Jolandę - jeśli mnie nie uda się zrobić wyniku dla drużyny, to jest jeszcze ona - podsumowała. Rozmawiał: Artur Filipiuk