"Nie zrobiłem tego dla splendoru, tylko żeby pokazać ludziom, że w tym wieku też można być w dobrej formie i robić niesamowite rzeczy" - powiedział po swoim wyczynie. Jego średnie tempo to 23,4 km/h, czyli niewiele wolniejsze niż przy okazji ustanowionego przez niego w lutym w Szwajcarii rekordu świata w godzinnej jeździe (w najstarszej, utworzonej dla niego kategorii wiekowej). Wtedy w 60 minut pokonał 24,25 km. Marchand nie wykazywał większych oznak zmęczenia. Przyznał jedynie, że pod koniec bolały go nieco plecy i ręka. Uśmiechnięty przyznał, że nigdy w życiu nie palił, dobrze się odżywiał i nie nadużywał alkoholu. "Pozwalam sobie tylko na lampkę czerwonego wina dziennie. To mój sekret. Nie spożywam także napojów energetycznych, bo boli mnie po nich brzuch. Wszystko czego potrzebuję w trakcie jazdy to woda z domieszką miodu" - podkreślił. Marchand od najmłodszych lat był pasjonatem kolarstwa. Zaczął mu poświęcać się na nowo, gdy owdowiał w wieku 78 lat. "Gdybym wtedy został na kanapie przed telewizorem, to pewnie też bym zaraz umarł" - przyznał.