Jeden z protestujących "zapalił bombę dymną" na trasie etapu, między wioskami Boucagneres i Auterive, podczas gdy pięć innych osób "przykuło się do siebie i przykleiło klejem do jezdni" - poinformowali przedstawiciele prokuratury. Po około dziesięciu minutach przerwy peleton, startujący z Castelnau-Magnoac w Pirenejach, ponownie ruszył w kierunku mety w Cahors. ASO, firma organizująca Tour de France, złożyła skargę po tym incydencie na postarunku żandarmerii w Gers. CZYTAJ TAKŻE: Dania zupełnie oszalała. Wkracza królowa "Dzisiejsza akcja jest trzecią z serii destrukcyjnych działań, które będą kontynuowane, dopóki nie pojawi się wiarygodne i skuteczne zobowiązanie rządu do izolacji budynków" - oświadczył zatrzymany na miejscu incydentu przedstawiciel organizacji ekologicznej. Ta sama organizacja zablokowała 16 lipca obwodnicę Paryża. Sprawcy, czterej mężczyźni i dwie kobiety, zostali zatrzymani i ukarani grzywną w wysokości 4500 euro. Grozi im również kara pozbawienia wolności do lat dwóch.