Gino Maeder miał poważny upadek na zjeździe z przełęczy Albula i nieprzytomny wylądował w potoku. Do zdarzenia doszło na królewskim etapie wyścigu Dookoła Szwajcarii. Do mety pozostawało wówczas mniej niż 15 kilometrów. Maeder leżał nieprzytomny w potoku i choć służby medyczne dotarły do niego po około dwóch minutach, to jednak natychmiast został reanimowany, a następnie przetransportowany helikopterem do szpitala w Chur. Mówiło się o tym, że jego stan jest ciężki, ale stabilny. Niestety nie udało się wygrać walki o jego życie. Potężny cios w dwie rosyjskie gwiazdy. To koniec! Śmierć na Tour de Pologne Cztery lata temu w czasie Tour de Pologne zginął Bjorg Lambrecht. 22-letni kolarz belgijskiej grupy Lotto-Soudal uderzył w betonowy przepust na trasie trzeciego etapu wyścigu. Zmarł w szpitalu w Rybniku. Do wypadku doszło na 48. kilometrze trzeciego etapu prowadzącego ze Stadionu Śląskiego do Zabrza o długości 150,5 km. W 2018 roku w czasie klasyku Paryż - Roubaix ustała akcja serca o 23-letniego Belga Michaela Goolaertsa. Po około 100 kilometrach wyścigu upadł i nieprzytomny leżał przez kilka minut. Po reanimacji został przetransportowany do szpitala w Lille, gdzie zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że upadek był efektem zawału serca u zawodnika. Tragedia na Giro d'Italia Przed 12 laty w czasie Giro d'Italia zginął z kolei Belg Wouter Weylandt. 26-latek miał upadek w czasie zjazdu z Passo del Bocco na około 25 kilometrów przed metą. To był sam początek wyścigu. Niestety obrażenia, jakich doznał, okazały się śmiertelne. U Weylandta pękła podstawa czaszki po tym, jak najpierw zahaczył rowerem o mur, a następnie z dużym impetem przeleciał na drugą stronę drogi, gdzie uderzył w inny obiekt. Zmarł na miejscu pomimo usilnych prób reanimacji. W 2003 roku w czasie wyścigu Paryż - Nicea zginął Kazach Andriej Kiwiljow. 29-latek miał kraksę na jednym z etapów, która okazała się śmiertelna. Po jego wypadku Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) wprowadziła obowiązek jazdy w kaskach dla kolarzy zawodowych. To wszystko są wypadki śmiertelne notowane w najważniejszych wyścigach kolarskich w XXI wieku. Oczywiście tragicznych sytuacji było - niestety - o wiele więcej. Miały one jednak miejsce w mniejszych wyścigach. Tragedia na Tour de France. Zginął mistrz olimpijski Cofnijmy się jeszcze do lat 90., w których tych wypadków śmiertelnych w czasie wyścigów nie było - na szczęście - zbyt wiele. Wielu kibiców w naszym kraju śledziło wówczas Tour de France, bo w tym wyścigu świetnie radził sobie Zenon Jaskuła. Niestety w 1995 roku doszło do tragicznego wypadku. I to wszystko miało miejsce w czasie relacji telewizyjnej. W wyniku upadku zginął wówczas 24-letni Włoch Fabio Casartelli, który był mistrzem olimpijskim z Barcelony (1992). Dla niego start w 1995 roku był debiutem w "Wielkiej Pętli". Niestety 18 lipca na 15. etapie Włoch brał udział w kraksie w czasie zjazdu z Col de Portet-d'Aspet. Casartelli nie miał kasku i z dużym impetem uderzył głową o asfalt. To był niestety śmiertelny upadek. Włoch zmarł w szpitalu w Tarbes, a cały świat obiegły zdjęcia Włocha, leżącego w kałuży krwi. W całej historii kolarstwa wypadków, w których śmierć ponosili kolarze, było naprawdę mnóstwo. Jednym z najtragiczniejszych zdarzeń była śmierć Brytyjczyka Toma Simpsona. Mistrz świata z 1965 roku dwa lata później zmarł w czasie podjazdu pod Mont Ventoux. Jego serce przestało bić jeszcze przed szczytem. Potem okazało się, że przyczyną były leki i odwodnienie. Miał 29 lat. Arturo Gravalos nie żyje. Miał 25 lat