W miniony weekend podczas przełajowych mistrzostw świata w Heusden-Zolder wykryto silniczek ukryty w ramie roweru jednej z reprezentantek Belgii. - Dla mnie to coś więcej niż doping. To daje ci 50 watów, a może 100 watów mocy więcej. To już nie jest kolarstwo, to wyścigi motocyklowe. W ten sposób można ścigać się z Valentino Rossim - powiedział słynny Belg, cytowany przez portal cyclingnews.com. "Kanibal" był pytany o tę kwestię w poniedziałek w Dausze, w przededniu rozpoczęcia wyścigu Dookoła Kataru kobiet. Merckx nie ma wątpliwości, że jego młoda rodaczka Femke van den Driessche, w której rowerze znaleziono mały silnik, powinna zostać dożywotnio zdyskwalifikowana. - Wydaje się, że to nie był pierwszy raz. W telewizji pokazali także wyścig przełajowy na Koppenbergu (wzgórze w Ardenach, gdzie van den Driessche zajęła drugie miejsce - przyp. red.). To nie było normalne. Dla mnie to najgorsza rzecz, jaką można zrobić - dodał. Od kilku lat w środowisku kolarskim krążyły pogłoski o silniczkach elektrycznych, które pomagają niektórym zawodnikom odnosić sukcesy. Z dopingu technologicznego miał korzystać m.in. Szwajcar Fabian Cancellara, ale nigdy nie znaleziono na to dowodów. W miniony weekend po raz pierwszy wykryto taki przypadek w zawodach wysokiej rangi. Do przepisów UCI wprowadzono już wcześniej kary za ewentualne oszustwo technologiczne: dyskwalifikację zawodnika, zawieszenie na minimum pół roku oraz grzywnę w wysokości do 200 tys. franków szwajcarskich.