Ryszard Szurkowski kontynuuje rehabilitację i mozolny powrót do zdrowia po koszmarnym wypadku podczas wyścigu weteranów w Kolonii. Początkowo kolarz i jego rodzina nie chcieli upubliczniać tej wiadomości. Pierwszy raz Szurkowski wspomniał o wypadku w rozmowie z "Przeglądem Sportowym": - 10 czerwca wystartowałem w wyścigu w Kolonii. Kraksa, jak kraksa. Nie jechałem zbyt szybko, pewnie coś ponad 40 km/h, w płaskim, szerokim terenie - stwierdził Szurkowski w rozmowie z Kamilem Wolnickim. Dwóch kolarzy przede mną sczepiło się kołami, ja walnąłem w nich i poleciałem na bruk, a z tyłu najechał na mnie peleton. Gdybym jechał dziesięć pozycji dalej, wpadłbym na kupę ludzi i nic by się nie stało. No, ale się stało - dodał. Polski kolarz przeszedł dwie operacje kręgosłupa i rekonstrukcję twarzy. Szurkowski spędził w Niemczech dwa miesiące, a potem kontynuował rehabilitację w Polsce i dzięki najnowocześniejszym urządzeniom, jak egzoszkielet, ponownie mógł stanąć na nogi.